niedziela, 25 stycznia 2015
5. Z życia Jeongguka.
Nie tyle zdziwił mnie widok Jimina z papierosem w dłoni, co widok mojej przyjaciółki w bardzo skąpym stroju stojącej na blacie i tańczącej przed bandą śliniących się facetów.
Claire....
była..
STRIPTIZERKĄ!?
Mam chyba jakieś omamy wzrokowe przez ten cały dym papierosowy.
- Kook. Co z Tobą? Siadaj - ponaglił mnie Jin, lecz ja wciąż obserwowałem dziewczynę.
- Śliczna jest, ale przestań się tak gapić. Chyba, że wolisz dołączyć do tych tam - wskazał głową na facetów pchających się, by być jak najbliżej striptizerki.
- Tak dołączę. - zrobiłem krok w tamtą stronę, lecz RapMon złapał mnie za ramię.
- No co ty? Jarają cię laski w skąpych strojach? A co z twoim kochasiem? - zerknąłem wściekły na Jimina. Wszyscy musieli się dowiedzieć!?
- Czemu patrzysz na niego? Myślałem o TaeTae... - zauważył Nam.
- Uhh - jęknąłem i wyrwałem rękę z jego uścisku. Podszedłem jak najbliżej baru. - Claire! -
krzyknąłem, ale widocznie mnie nie słyszała. - Claire!! - wydarłem się głośniej, dziewczyna obróciła się szukając osoby, która wypowiada jej imię. - Claire, tutaj! - ujrzała mnie, jej spojrzenie przeniknął strach i od razu schowała się za kurtyną z włosów.
- Co chcesz od Annabell, kretynie? - krzyknęła na mnie barmanka.
- Jakiej Annabell?
- Naszej pięknej tancerki.
- Przecież to jest Claire, poznaję moją przyjaciółkę! - oburzyłem się.
- Co proszę? Znasz ją? - dziewczyna wychyliła się w moją stronę. - Uh.. Obiecała, że nikt jej nie rozpozna.
- No patrz... Chcę z nią porozmawiać.
- Nie ma rozmów w trakcie pracy. Kończy zmianę o czwartej.
- Będę czekał - popatrzyłem jeszcze raz na koleżankę i wróciłem do chłopaków.
- Już? Poflirtowałeś sobie z barmanką? - rzucił wyraźnie obrażony Jimin, wrzucając kiepa do popielniczki.
- Brzydzę się Tobą - odparłem. - Nie wiedziałem, że taki jesteś. Myślisz, że jak masz szluga w ręku, to jesteś fajny? - usiadłem na wolnym miejscu. Chłopak nie odezwał się.
- My tu mamy ważną sprawę, a ty jak nigdy nic idziesz sobie popatrzeć jak lafirynda wywija tyłkiem. Widocznie my cię nie obchodzimy - protestował Suga.
- Nie jest lafiryndą.
- Skąd to możesz wiedzieć?
- Bo się z nią przyjaźnię - i nagle zapadła "cisza". Mam na myśli naszą grupkę, bo nadal głośno grała muzyka, a bawiący się ludzie przekrzykiwali siebie nawzajem. - Serio nie mogliście wybrać jakiegoś cichszego miejsca na spotkanie? - próbowałem zmienić temat.
- Ta śliczna.. Ona... To jest Claire? - spytał zauroczony V. Pokiwałem głową.
- Ona jest striptizerką? Ona nie jest przypadkiem młodsza od ciebie? Dlaczego tu pracuje? Puszcza się za pieniądze? Wiedziałeś o tym? Ile ma lat? Gdzie się tak nauczyła tańczyć? - nagle wszyscy zaczęli zadawać pytania jeden przez drugiego.
- Ogarnijcie się! - znów nastała "cisza". - Nie wiedziałem o tym. Chyba nie kryłem zbytnio mojego zdziwienia, co nie? Jest rok młodsza ode mnie. Nie znam odpowiedzi na resztę waszych durnych pytań. Chciałem z nią porozmawiać, ale zmianę ma dopiero o czwartej. Poza tym chyba nie spotkaliśmy się tutaj, żeby obgadywać sprawę Claire. Wtajemniczcie mnie w końcu w to co mieliście mnie wtajemniczyć.
- Dobrze... A więc Jungkook - zaczął Suga - czy jesteś dorosły??
- Yyy - zmarszczyłem brwi. - Przecież wiesz, ile mam lat...
- Ale mentalnie. Czy czujesz się dorosły, czy może nadal jesteś dzieckiem? - wytłumaczył. Nie wiedziałem, co mu na to odpowiedzieć. Spuściłem wzrok. Naprawdę nie wiedziałem.
- Niby miałem poważne plany, chciałem zarobić pieniądze i uratować mnie, mamę i siostrę przed ojcem, ale czy to dorosłe? - tłumaczyłem. - Ale czasem potrafię płakać jak dziecko, praktycznie bez powodu.
- Masz siostrę? Ładna? - spytał TaeTae.
- Mama jest w ciąży.
- Aaa. Ok. Rozumiem. Sorry... - posmutniał. Interesuje się dziewczynami... Czyli widocznie mną się tylko bawił... Spoko..
- Myślę, że jesteś dorosły. Chcesz zarobić?
- Zarobić? - popatrzyłem na niego zaintrygowany. - W jaki sposób?
- Jesteśmy grupą. Tancerzami. Zaprezentowaliśmy ci ostatnio jeden z układów.
- Yhm - przytaknąłem.
- Jeździmy występować tam, gdzie nakaże mój ojciec.
- Czemu?
- Zdobywamy informacje o mafiach. On jest naszym szefem. Jako grupa taneczna nikt nas nie podejrzewa o szpiegostwo. Dostajemy wytyczne. Każdy z nas stara się wyczaić i dołączyć do jakiejś mafii w celu zdobycia informacji, a gdy zbierzemy ich tyle, ile potrzeba, zmywamy się - popatrzyłem po nich z uchylonymi ustami. - Tata narzeka, że jest nas mało, a klientów coraz więcej, więc Jimin pomyślał o Tobie.
- Ale.. Ja na szpiega? Nie sądzę, żebym się nadawał... To niebezpieczne.
- Nie to nie - Yoongi wstał i kiwnął na nas głową - Dziękuję. Koniec spotkania.
- Suga! - Jimin pociągnął go za rękę, a ten z powrotem usiadł. - Żaden koniec spotkania! Kook do nas dołączy, prawda? - spojrzał na mnie błagalnym wzrokiem. Nim zdążyłem cokolwiek odpowiedzieć, jakaś blondwłosa dziewczyna w skąpym stroju i błękitnych soczewkach podeszła do niego.
- Jiminnie, twoja zmiana - powiedziała, nachylając się nad nim.
- No chłopaki, robota wzywa. Zmywacie się, czy siedzicie do rana? - chwila, chwila... Robota? On tu pracuje? Jest striptizerem!? Super! W jeden dzień (a właściwie noc) dowiedzieć się, że twoja najlepsza przyjaciółka i twój kumpel pracują w tym samym klubie, odprawiając seksowne densy przed oślizłą bandą pijanych ludzi. - Kookie, jestem tu barmanem, nie striptizerem - chyba dostrzegł moją minę.
- A szkoda. Chętnie bym popatrzył jak kręcisz tyłkiem - zaśmiałem się nerwowo.
- Mrr. Jaki zboczuszek - Namjoon uśmiechnął się do mnie łobuzersko.
- No no! - swój uśmiech dołączył Jin. Śmiałem się z nimi, żeby nie pokazać po sobie zawstydzenia.
- Będziemy się zbierać - powiedział Hoseok. - Min? Dzisiaj u mnie czy u ciebie?
- Uh - jęknął Suga w odpowiedzi i przewrócił oczami, zakładając kurtkę.
- To paa - Jimin poszedł za koleżanką, machając nam na odchodne.
~~~~
Wszyscy wyszli... Ja zostałem. Czekałem na rozmowę z Claire. Siedziałem na krześle w rogu sali, bokiem do stolika, opierając głowę na ręce, z daleka obserwując jej gorące ruchy. Od czasu do czasu wplotła rękę w swoje długie brązowe włosy. Wyglądała bardzo odważnie. Faceci gwizdali na nią i wyciągali ręce spragnione jej ciała. Nigdy bym nie pomyślał, że moja kochana, niewinna przyjaciółka może zajmować się takim zawodem. To okropne. Zamknąłem oczy, gdy zaczęła się rozbierać. Nie mogłem na to patrzeć, serce mi zakazywało. Jej mama na pewno o tym nie wie... Nie pozwoliłaby jej na to.
Zerknąłem na zegarek w komórce. Wyczekiwałem czwartej rano. Chciałem z nią porozmawiać. Na wyświetlaczu zobaczyłem wiadomość od Jimina
"Kookiiś <3 chodź tu do mnie. Chce buzi..."
Spojrzałem na godzinę. 3:10.
"Jiminniee <3 Nie przyjdę do Ciebie. Nie chcę kolejnych akcji. Masz buziaczka :* "
Nie czekałem długo na odpowiedź.
"Nie? To teraz patrz jak faceci na mnie lecą."
Nad moją głową pojawił się duży znak zapytania. Usłyszałem gwizd, po którym na sali trochę ucichło. Uniosłem oczy. Na blacie obok Claire stanął Jimin.
- Z dedykacją dla ciebie Ciasteczko! - wydarł się i wskazał na mnie palcem. Wtem spoczął na mnie wzrok tłumu. Zaraz zapadnę się pod ziemię... Szepnął coś dziewczynie na ucho. Ta zeszła z blatu i gdzieś zniknęła. Po chwili zauważyłem ją obok DJ-a. Chłopak oparł się o rurę i spoglądał w moją stronę z zadziornym uśmieszkiem. Jego biała, firmowa koszula nie miała rękawów. Wyglądało to tak, jakby ktoś je po prostu oderwał. Jego nogi odziane były w ciasne, czarne rurki. Why so sexy?! Why?
Dotychczasowa muzyka ucichła, a z głośników popłynęła znana mi melodia. (~klik~)
Jimin wyciągnął swoje umięśnione ręce prosto w górę, chcąc się rozciągnąć. Przechylił głowę w lewo, potem w prawo. Zdawało mi się, że słyszę strzyknięcie jego karku, ale to przecież niemożliwe przy tym hałasie. Rozluźnił ręce i zaczął delikatnie kołysać biodrami w rytm muzyki. Nie spuszczał ze mnie wzroku, przez co czułem się trochę nieswojo. Przejechał dłonią po włosach, uchylając lekko usta, po czym jego ręka spoczęła na karku, a brodę uniósł w górę, prezentując linię szczęki. Kciuk lewej ręki trzymał za paskiem spodni. Jego biodra zaczęły poruszać się w przód i w tył, strasznie mnie prowokując. Czemu on to robi!? Nie może sobie tego oszczędzić?
Wsłuchując się w tekst piosenki, zauważyłem, że słowa te skierowane są do dziewczyny... Źle sobie dobrał podkład do tańca. Zwłaszcza, że taniec był z dedykacją dla mnie. Chłopak zaczął rozpinać oburącz guziki swojej pół-koszuli. Robił to powoli, próbując rozpalić towarzystwo. No właśnie.. Rozpalał towarzystwo... Masa zakochanych dziewczyn chciała być jak najbliżej niego. Przepychały się jedna przez drugą i wyciągały ręce w jego stronę. Hah.. I gdzie ci faceci co na niego lecą? Raczej to nie był klub dla homoseksualistów. Właściwie, to nasz drogi Jiminnie przed chwilą przyznał się, że jest gejem. Ciekawe jak ludzie to przyjmą... To taki nietolerancyjny kraj... Ale z drugiej strony, wiedzą, że ja też jestem homo...
Chwila...
JESTEM!?
Z rozmyśleń wyrwał mnie głośny pisk wszystkich lasek na tej sali. Właśnie tancerz zrzucił z siebie górną część ubrania, chwaląc się cudownym torsem, na widok którego zrobiło mi się gorąco. Chłopak złapał się jedną ręką rury i zaczepił się o nią nogą, robiąc obrót o 360 stopni, po czym kucnął i wstając, zakręcił seksownie tyłeczkiem. No tak, sam mówiłem, że chętnie bym popatrzył jak kręci tyłkiem. Chyba zapomniał, że jest facetem. Zaintrygowany wiwatami publiczności, kontynuował swój występ. Złapał za zapięcie paska, odpiął go i jednym ruchem wyciągnął go ze szlufek, bijąc nim w powietrze jak z bata. Wyrzucił pasek za siebie. Jego rurki lekko zjechały, ukazując gumkę ognisto-czerwonych bokserek.
- Zróbcie mi tu przejście! - zakrzyknął, pokazując dłońmi przedział, z którego mają się usunąć ludzie. Wystraszyłem się.. On chciał oczyścić sobie drogę do mnie. Serce zaczęło mi walić jak oszalałe. Chciałem uciec, ale nie potrafiłem. Miałem wrażenie, że jestem przybity do krzesła.
Gdy Jimin miał już wolną drogę, wykonał epickie salto w tył z blatu na podłogę. Tanecznym krokiem zbliżał się do mnie, dając się dotykać spragnionym fankom, o co byłem naprawdę zazdrosny. Nagle znalazł się niebezpiecznie blisko mnie. Poczułem ucisk w żołądku. Krew uderzyła mi do głowy, nie słyszałem nic oprócz głośnego bicia mojego serca. Chłopak przysunął się do mnie i pocałował lekko. Na oczach tłumu. Super.
- Hyung... - chciałem protestować, ale on znowu połączył nasze usta. Dotknął dłonią mojego torsu. Moja ręka powędrowała na jego szyję. Zamknąłem oczy, rozkoszując się smakiem jego delikatnych ust. Kit z ludźmi i tak są pijani. Poczułem dotyk na moim kroczu - Jimin.. - jęknąłem.
Wtem poczułem szarpnięcie. Wystraszony otworzyłem oczy. Zobaczyłem zaciekawioną twarz Jimina. Nadal byłem w klubie. Z tą różnicą, że było jasno i pusto. Od razu sprawdziłem godzinę w komórce. 6:50. ZASNĄŁEM?! Wszedłem w wiadomości. Ostatni raz pisałem z Yongim. Czyli, że wszystko mi się śniło...
- Ładnie jęczysz moje imię przez sen - chłopak uśmiechnął się łobuzersko. Dlaczego on musiał to słyszeć... Na pewno wyglądam teraz jak burak.
- Claire! - wstałem, zrzucając z siebie koc, którym ktoś mnie przykrył - Gdzie ona jest!?
- Już dawno skończyła pracę. Zdaje mi się, że była zadowolona z faktu, że śpisz i nie będziesz jej męczył. Może lepiej idź do domu. Już rano. Twoja mama będzie się martwić. - Od kiedy on taki opiekuńczy? Czemu ja zadaję sobie tyle pytań?
- Jakiego koloru masz bokserki? - palnąłem bez zastanowienia.
- Yy? - podniósł pół-koszulę, szukając odpowiedzi na moje pytanie. - Czerwone? - zamrugałem ze zdziwienia. - A czemu pytasz?
- Nic, nic. Idę już, narka - odwróciłem się i wyszedłem z klubu.
~~~~~
O 7:20 byłem już pod domem. Po cichu wszedłem do środka.
- GDZIE ON DO CHOLERY JEST!? - usłyszałem krzyk ojca. Wystraszony pobiegłem do swojego pokoju, zastanawiając się gdzie się schować, tak, żeby ojcu wydawało się, że po prostu mnie nie widział. Usłyszałem jak wchodzą po schodach i bezmyślnie władowałem się do szafy. Drzwi do mojego pokoju otworzyły się.
- Jeongguk? - spytała mama.
- Mówię, że go nie ma! - krzyknął ojciec. Wtedy wyszedłem z szafy, udając zaspanego. Oboje w tym momencie patrzyli na mnie jak na idiotę. - Co ty tam robiłeś!?
- Mam downa i śpię w szafie. Dajcie mi spokój - walnąłem się na łóżko.
- Nie żartuj sobie z ojca smarkaczu! - oburzył się.
- Nie jesteś moim ojcem.
- Powiedziałaś mu!? - mama dostała od niego z liścia w twarz.
- Nie bij matki tyranie! - podniosłem się oburzony z łóżka i stanąłem przed nim. Byłem trochę wyższy od niego, więc czułem, że mam przewagę.
- Śmiesz mi rozkazywać!? Będę robił co chcę! Ona jest tak samo głupia jak ty! Już dawno powinienem był was wyrzucić na zbity pysk! - zaczął wymachiwać rękoma w złości.
- To czemu tego nie zrobisz!? - tym razem ja dostałem z pięści w szczękę. - Będziesz się nad nami znęcał, tylko dlatego, że jesteśmy słabsi? - znów chciał mnie uderzyć, ale zatrzymałem jego rękę. Spojrzał na mnie zezłoszczony, ale w jego spojrzeniu była też nutka zdziwienia. - Nie jestem już bezbronnym dzieckiem, które możesz bić - pod wpływem impulsu sprzedałem mu prawego sierpowego i uciekłem. W korytarzu złapałem tylko kurtkę i wybiegłem z domu. Ostatnio nie przebywałem w nim zbyt często.
~~~~
Szedłem tłocznym chodnikiem, starając się opanować złość, która rozprzestrzeniła się po całym moim ciele. Nikt nie zwracał na mnie uwagi. Każdy gdzieś się spieszył, zajęty sobą. Po niebie leniwie sunęły białe obłoki, od czasu do czasu przysłaniając słońce. Niby pogoda wpływa na humor, ale nie dzisiaj. Dzisiaj byłem zmęczony i wściekły. Nie pogadałem z Claire, jęczałem imię Jimina przez sen, co było naprawdę upokarzające, do tego uderzyłem ojca, zmartwiłem mamę, nie po raz pierwszy zresztą i teraz wkurwiony na cały świat nie wiem dokąd idę.
~~~~
Stanąłem na dziedzińcu przed dużym, symetrycznym budynkiem. Otaczały go wysokie kremowo-szare kolumny. By dostać się do środka, trzeba było jeszcze pokonać jakieś trzy tuziny schodów. Nad głównym wejściem widniała reklama nowego spektaklu mojego fałszywego ojca. Obraz ten był szary o tej porze roku. Nagie gałęzie drzew marzły na mrozie. Ich brązowy kolor dopełniał zimną szarość betonu, a lodowate niebo odbijało się w ogromnych oknach teatru. Powinienem być zachwycony okazałością teatru, ale nie potrafiłem, ze względu na to, że była to najważniejsza rzecz w życiu tego tyrana. Nienawidziłem tego miejsca, nawet nigdy nie wszedłem do środka. Ale tym razem coś mnie tam ciągnęło. Chciałem zobaczyć, co w tym miejscu jest do kochania.
Gdy pokonałem schody, znalazłem się przed głównym wejściem, które było zamknięte. Otwarcie było w południe, chyba nici ze zwiedzania, bo dopiero dochodzi ósma.
Wtem zauważyłem mojego ojca idącego z jakąś dziewczyną w moim wieku, może trochę starszą. Co zwróciło moją uwagę - dziewczyna miała w ręku balonik w kształcie serca, wypełniony helem, dumnie wiszący nad jej głową. Schowałem się za kolumną i obserwowałem jak wchodzą na górę i mój ojciec, po wyciągnięciu klucza z kieszeni, otwiera boczne drzwi. Pan gentleman przepuścił kobietę w drzwiach i sam wszedł za nią. Poczekałem jeszcze chwilę w swojej kryjówce, po czym zajrzałem przez szybę do środka. Słońce odbijające się od szkła niestety utrudniało mi zadanie. Zasłaniając rękoma dopływ światła, zbadałem lokalizację tej parki. Za pierwszymi drzwiami okazały się być drugie, więc wszedłem do przedsionka i ukrywając się za plastikową framugą, obserwowałem ich. Stali tyłem, wyszukując jakiś papierów w szafkach za ladą. Korzystając z okazji, wszedłem do środka, po cichu zamykając drzwi i kucnąłem za wózkiem woźnego. Ona odwróciła się w moją stronę, porządkując papiery, a ojciec oparł brodę na jej ramieniu. Moje brwi powędrowały wysoko w górę.
- Kocham cię Sejin - mruknął do niej.
- Też cię kocham - odpowiedziała. - Ale brakuje mi ciebie poza pracą. Brakuje mi wspólnych wypadów na miasto, do restauracji, do kina. Czy chociażby spacerów z psem. Tato, wróć do domu - poprosiła go.
"Co kurwa?!" wydarłem się do siebie w myślach "TATO!?" To chyba jakiś żart jest!
- Wiesz, że nie mogę, muszę mieszkać z tą kobietą i jej pojebanym synem, z którym ciągle są problemy. Jeśli się dowiedzą, że ją zostawiłem to sprzątną i mnie i ciebie.
- Kiedy to się skończy?
- Nie wiem, Sejin, nie wiem... - facet obrócił się i poszedł, zostawiając dziewczynę samą. Miałem ochotę do niej podbiec i o wszystko się wypytać, ale ktoś położył ręce na moich ramionach, drgnąłem wystraszony.
- Co tu robisz, chłopcze? - zapytał mnie starszy pan w stroju woźnego.
- Odwiedzam tatę w pracy.
- Chowając się za moim wózkiem? - spytał podejrzliwie.
- Bo tata nie może wiedzieć, że tu jestem. Zerwałem się ze szkoły - tak, właśnie sobie uświadomiłem, że powinienem być na lekcjach.
- Ech, łobuzie. Leć na lekcje. Poszpiegujesz ojca kiedy indziej.
Grzecznie opuściłem teatr, mając nadzieję, że ta dziewczyna mnie nie widziała.
~~~~
Przecież nie pójdę do szkoły, na trzecią lekcję i to bez niczego. Do domu też nie wrócę... Pojechałbym do Claire, ale nie mam przy sobie pieniędzy.
- A ty nie w szkole? - rozejrzałem się dookoła, szukając osoby, która się do mnie odezwała - Tu jestem - rudowłosa dziewczyna oparta o drzewo pomachała do mnie. Nie znam jej..
- A ty to kto? - spojrzałem na nią, marszcząc brwi.
- Siostra twojego chłopaka.
- To Jimin ma siostrę? - wypaliłem, przecież on nie jest moim chłopakiem.
- Jimin? Czyżbym cię z kimś pomyliła? Ty nie jesteś Jungkook?
- Jestem...
- Przecież widziałam twoje zdjęcie z moim bratem, jak się całujecie, do tego bez koszulek.
- Ja pierniczę... Ta impreza... To było tylko takie tam... - podrapałem się nerwowo w tył głowy.
- Przypadkiem nie pożyczyłeś sobie mojego fluidu? - zboczyła z tematu.
- Skąd to wiesz? - popatrzyłem na nią zdziwiony. - Przyznaję się bez bicia, ale skąd to wiesz?
- Pół tubki mi zużyłeś! No sorry! Od razu poszłam wrzeszczeć na Taehyunga, a on cię wydał.
- Przepraszam... Odkupię ci... - powiedziałem, wcale nie mając zamiaru tego zrobić.
- No ja myślę!
- I co? Tylko dlatego mnie zatrzymałaś?
- W sumie to tak.
- Nie no serio? Te dziewczyny - westchnąłem. Dziewczyna zarumieniła się lekko.
- Fajnie jest robić to z chłopakiem? - spytała.
- CO!? - wzdrygnąłem się i odsunąłem do tyłu. - Nie robiłem tego z chłopakiem! - krzyknąłem, zapominając, że jesteśmy w miejscu publicznym. Jakaś staruszka spojrzała na mnie z odrazą. - Skąd ty w ogóle wzięłaś takie pytanie?
- No bo skoro jesteś gejem i całowałeś się półnagi z moim bratem to wiesz...
- Nie jestem gejem.
- Nie, wcale. - zaprzeczyła. Otworzyłem buzię, chcąc coś powiedzieć, ale położyła mi palec na usta. - Nie tłumacz się, nie obchodzi mnie to. Pa! - ruda przeszła obok mnie i zniknęła w tłumie.
~~~~
Etykiety:
Bangtan Boys,
BTS,
fanfic,
fanfiction,
ff,
JiKook,
Jimin&Jungkook,
JimKook,
partówka,
seria,
skończone,
yaoi,
Z życia Jeongguka
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)
Świetne. W prawdzie nie lubię takich opowiadań, ale to jest super. Życzę takich więcej i nie mogę się doczekać nexta... ^^
OdpowiedzUsuńCiekawe....
OdpowiedzUsuńCzekam na dalszy rozwój akcji :)
No i jestem wreszcie~~! *spóźnionatakbardzo* wybacz, ale wszyscy uparli się, żeby dodać rozdziały jednocześnie, i ja teraz nie wyrabiam z pisaniem komentarzy xD
OdpowiedzUsuńPrawie zdążyłam zapomnieć o co chodziło ostatnio x) ale po chwili buforowania na powrót zarysowała mi się przed oczami sytuacja, która wieńczyła poprzedni rozdział. Ah ta Claire ;000 wtf. Ładne masz Kookie towarzystwo :')
btw. Annabelle to takie śliczne imię ;3
Khehehe, Kookie ty zboczeńcu ;-; zaraz byś chciał Jiminowy tyłek zobaczyć w akcji =.=
Yay, jak widzę rurę, to zaraz mi się przypomina moja "Remiza" :') dawne czasy >.< mój Taeś nie był tak sekszi (aczkolwiek Jimin mnie w ogóle nie jara, wybacz), ale dawał z siebie wysztko xD i to i tak nie wystarczyło.. ogej~~ zbaczam z tematu.
Kookiś mnie dobija ze swoimi rozkminami =.= człowieku, ogar :')
....
okej. Często pisze komentarze jednocześnie czytając x) dopiero teraz dotarłam do momentu, w którym Kook się budzi >.< kolor bokserek, lolol
Widzę, że popracowałaś nad opisem teatru ^.^ takie przynajmniej odnoszę wrażenie. Robisz postępy ;3 (geeez. mówię, jakbym sama się na tym nie wiadomo jak znała, wybacz xD)
Hm... zobaczyć co jest w tym miejscu do kochania. Muszę przyznać, że pomijając całą sytuację z ojcem i te wszystkie negatywne emocje, które Kook z wiadomych względów musi żywić do teatru, to jest w takim miejscach swego rodzaju magia. Mówię z doświadczenia, choć to dawno i nie prawda. Aż czasem można zatęsknić za tym kurzem zalegającym na tłumiącej dźwięki kurtynie, za tymi rzędami ciemniejących siedzeń, za błyskami reflektorów.. ah. *le dygresja*
Hm.. że ojciec Kooka jest chujem to już wiemy ;0;
Okej~~ taki tam nieskładny komentarz ;-; to ja wracam do historii.
Świetne! Trafiłaś w mój gust, lubię takie opowiadania :D Kookie jaki zboczuch! Xd A Jimin.. w tym klubie był zabójczy :D Kookie ze swą bijatyka myśli mnie rozwala Xd też chciała bym pisać takie opo. Ale jakoś nie mogę się za to zabrać ;p jestem pełna podziwu, jesteś świetna i z niecierpliwością czekam na następny rozdział :D życzę weny i chęci :p pozdrawiaaam! ;)
OdpowiedzUsuń