sobota, 25 lipca 2015

11. Z życia Jeongguka



~~~~
- Nie boli cię? - spytał Jimin, kiedy tylko ruszyłem się z łóżka.
- Nie - odpowiedziałem zgodnie z prawdą. - Ale wiesz co... - westchnąłem, opierając ręce na biodrach i zerkając na nagiego chłopaka skrytego pod kołdrą.
- Co?
- Głodny jestem... - jęknąłem, przysiadając z powrotem obok niego.
- To ubieraj się, zaraz pójdziemy na śniadanie.
- Ale ja... - mruknąłem, nachylając się nad nim. - Jestem głodny twoich ust...
- Mrrau... Kociaczku... - złapał mój podbródek i delikatnie zasmakował moich warg. Lekko oddałem się pocałunkowi, skupiając się na zawartym z nim uczuciu. Po chwili jednak oderwałem się od nich, oblizując i przygryzając wargę. Spojrzał na mnie zachęcony, a jego dłonie zaczęły sunąć po moich obnażonych plecach.
- Jednak chcę coś zjeść - złożyłem usta w dzióbek i wydąłem policzki, uciekając wzrokiem w bok. - Wstawaj - rzuciłem i sam wstałem, by ubrać przyszykowaną wcześniej jasnozieloną koszulkę i czarne szorty. Obróciłem się, spoglądając na ubiór chłopaka, jasnozielone szorty i czarna koszulka. - Serio? Nie lubię, gdy ktoś ubiera się tak jak ja.
- Ranisz mnie... - Jimin zrobił minkę, jakby miał się zaraz rozpłakać. - Nie dałeś mi wczoraj zrobić malinki, bo nie lubisz, no dobra. Zrozumiałem. Teraz nie chcesz chodzić w tych samych kolorach co ja, bo nie lubisz. Odbieram to tak, jakbyś najzwyczajniej w świecie się mnie wstydził - zrobiło mi się głupio, bo chyba to była prawda, to mój pierwszy związek, do tego z chłopakiem, mam prawo być zawstydzony, prawda? Zdjąłem koszulkę i ubrałem drugą, białą z jasnozielonym nadrukiem "HOPE".
- Idziemy - złapałem chłopaka za rękę i pociągnąłem do drzwi. - Nadal jesteśmy ubrani pod kolor, nie sądzisz?
- Nie sądzę...
~~~~
Wszyscy już siedzieli w stołówce. Gdy weszliśmy, poczułem na sobie przeszywające spojrzenie czwórki... Właśnie... Czwórki? Nie było Jina.
- Gdzie Jin? - zapytał Jimin od progu.
- Siedzi zamknięty w pokoju. Powiedział, że nie jest głodny - odpowiedział V, jego współlokator.
- No cóż... - westchnął chłopak i zajął miejsce przy stole, a ja usiadłem na przeciw jego na wolnym krześle.
- Nie siadasz koło swojego chłopaka? - uśmiechnął się Hoseok, zerkając na mnie wymownie.
- Siedzę naprzeciwko, to mi wystarczy.
- Masz go dość po dzisiejszej nocy? - poczułem, że się czerwienię. Mieli o niczym nie wiedzieć... Aż tak głośno byliśmy?
- Uhuhu! Ktoś nam się czerwieni! Ktoś stracił dziewictwo! - wydarł się Yoongi.
- Ej.. Zobaczcie - wskazał na nas Taehyung. - Czarne spodenki, czarna koszulka. Jasnozielone spodenki, jasnozielony napis "Hope". Ubrali się pod kolor! Jak słodko!
- Zielony.... Hope... Nadzieja... - zaczął rozkminiać Suga. - Nadzieja na to, że się nie dowiemy! Ha!
- Możecie już przestać?! - Jimin walnął ręką w stół i spojrzał się na Hoseoka i Sugę. - Wy sami pieprzycie się co noc i nikt wam tego nie wypomina rano! Dla waszej kurwa wiadomości, to wszystko słychać! A uczepiliście się nas, bo pierwszy raz się przespaliśmy.
- Dobra Jimin... Już spokojnie... - uspokoił go Yoongi. I zapanowała cisza. Każdy zajął się swoim jedzeniem ( Bo każdy wie, że zły Jimin to zły dzień dla wszystkich wokół niego~ Naśka). Miałem wrażenie, że atmosfera nadal jest napięta, a mój chłopak nadal siedzi z podniesionym ciśnieniem... Ale wolałem się nie odzywać...
- Kookie - zaczął TaeTae lekko dziecinnym tonem, a zdenerwowany wzrok Jimina od razu na nim spoczął. - Jakim cudem normalnie chodzisz? Suga zawsze ledwo się rusza, a ty tak jak gdyby nigdy nic....
- Wziąłem tabletkę przeciwbólową.
- A ty lamusie nigdy o tym nie pomyślałeś - zaśmiał się Hope w stronę swojego chłopaka.
- Jimin mi ją dał... Sam chyba bym na to nie wpadł.
- A ty lamusie nigdy o tym nie pomyślałeś - rzucił obrażony Suga w odwecie.
- W ogóle... - zaczął milczący dotąd Namjoon, któremu właśnie skończyło się żarcie. - Dostaliśmy zaproszenie od brata Jina do jego salonu masażu. Mamy pojechać tam dzisiaj na czternastą. Spakujcie się. Po wizycie od razu wracamy do Seulu.
~~~~
- Jebany smarkacz!! - odskoczyłem gwałtownie od drzwi, które właśnie niebezpiecznie się zatrzęsły. Jin znów wpada w furię. 
- Jin? - Jimin przysunął się do drzwi zza których dobiegał krzyk i jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki dźwięk rozpłynął się, a chłopak nacisnął klamkę. Ujrzałem starszego udającego, że nic nie zaszło. Siedział na kanapie z telefonem w dłoni, zaskoczony wizytą Jimina. - Co to był za krzyk?
- Um... Ten.. Nic... Oglądam filmiki na youtube - zmieszał się Kim. 
- Seok.. Co ty masz na dłoniach? - Park podszedł do niego i złapał jego zakrwawioną dłoń, którą ten szybko wyrwał.
- Nic. O co ci chodzi? Idźcie się pakować - Jin wstał i lekko pchnął młodszego w stronę drzwi. - A! I szczęścia na nowej drodze życia! - rzucił do nas i zatrzasnął głośno drzwi. 
~~~~
- Jimin, ja się boję - zacząłem, gdy weszliśmy do naszego pokoju. - Jin jest niebezpieczny.
- Kiedy on zrozumie, że kocham ciebie, nie jego. On jest przeszłością. Lecz wciąż mnie kocha i nie chce odpuścić, przez co jeszcze bardziej cierpi. Naraził życie nas wszystkich, bo nie spodobało mu się twoje pytanie.
- Czyli jednak przyznajesz mi rację, że on specjalnie spowodował wypadek?
- W sumie to tak. Ale zobacz jaki on był spokojny gdy opowiadał reszcie o tym, że zostałeś u mnie na noc...
*retrospekcja*
- Jimin - powiedziałem, odwracając jego uwagę od najstarszego. - Odepnij mnie.
- Dlaczego? - spytał.
- Bo masz małego - przewróciłem oczami. - Odepnij mnie - "sala" wybuchła śmiechem.
- HAHA! Jimin ma małego! - krzyknął J-hope.
- J-hope, myślisz, że ty masz większego? Nie chcę cię martwić, ale nie - przygasiłem jego entuzjazm. - Za to Yoongi.. Tylko pozazdrościć! - dokończyłem, a oboje spłonęli rumieńcem.
- Że co kurwa? - Rap Monster patrzył to na mnie, to na Sugę i Hoseoka, to na Jimina, który stał cały czerwony, trochę ze złości, trochę ze wstydu.
- Pozwól Namjoon, że ci wytłumaczę - odezwał się Jin, a wszyscy na niego popatrzyli. - Na imprezie, na której dołączył do nas Kookiś, gdy ty zabawiałeś się z Jiminem na sali gimnastycznej, maknae, mający już wszystkiego dość, wpadł do pokoju, gdzie Yoongi z Hoseokiem uprawiali seks. A że młody był pijany, a do tego odkrył, że jest gejem, to położył się obok nich z zamiarem spania, jednak wciąż ich obserwował. Wiecie, szukał doświadczenia - teraz i ja się zaczerwieniłem. 
- Aha. A co z Jiminem? - spytał Nam.
- Spędził u niego wczorajszy wieczór i noc.
- Coo!? - zakrzyknęli chórem chłopaki, a V zakrztusił się kanapką, więc Suga się ogarnął i zaczął klepać go po plecach i kazał mu podnieść ręce do góry.
- Spokoojnie - uspokoił ich najstarszy. - Seksu nie było. Po prostu taka sytuacja, że się Jimin z rańca podniecił, a Jeongguk mu pomógł, a potem na odwrót.
- Ja pierdolę... Z kim ja żyję... - RM przejechał dłonią po twarzy.
*koniec retrospekcji*
- Świetny z niego aktor - powiedziałem, nie widząc innego wytłumaczenia. - Ale czemu tak się wkurzył na pytanie, co was łączy? Jest coś czego mi nie powiedziałeś?
- O to chodzi, że nie... Po prostu. Byłem z nim. Z mojej strony to nie była miłość. Powiedziałem mu o tym. On nadal chciał się spotykać. Więc upozorowałem zdradę, pocałowałem kolegę na jego oczach. Powiedziałem, że mam innego i z nim zrywam. Wtedy kontakt nam się trochę urwał, ale po jakiś trzech miesiącach spotkaliśmy się u Tae, on stwierdził, że mu przeszło i możemy najzwyczajniej w świecie się przyjaźnić. Jako przyjaciel był całkiem inny. Gdy jeździliśmy z grupą na te całe akcje, których notabene mam powoli dość i mam nadzieję, że ta była ostatnia, to byłem zawsze z Jinem w pokoju, razem ćwiczyliśmy, bo chciał sobie wyrobić abs tak jak ja. Pokazywałem mu różne ćwiczenia. Razem się śmialiśmy, bawiliśmy się... Jak kumple. I wtedy pojawiłeś się ty... I okazuje się, że on jest zazdrosny i sam zobaczyłeś jakie są owoce jego zazdrości. Najwidoczniej przyjacielska bliskość mu wystarczała, może liczył, że się zakocham i że do siebie wrócimy. I rzeczywiście się zakochałem... - zatrzymał się, a moja twarz wyrażała wielkie "ŻE CO?", czyli jednak on go kochał i przestał? A jeśli ze mną będzie tak samo? Teraz "Kocham cię" potem "Tylko mi się wydawało, zrywam z tobą"? - Tyle że nie w nim... Ale w tobie.... - zamrugałem kilka razy, przetwarzając jego słowa, po chwili poczułem jak moje serduszko zaczyna przepełniać lukier, spuściłem głowę i uśmiechnąłem się do siebie. Mój podbródek został uniesiony przez palce chłopaka, a jego usta czule dotknęły moich. - Kocham cię i nie pozwolę, by on cię skrzywdził.
~~~~
Usadowiłem się na tyle caravelli między Namjoonem a Jiminem. Hoseok wykłócił się z Jinem o zaszczyt prowadzenia samochodu, więc czułem się bezpieczniejszy. Chyba Jimin macał w tym palce. Tak myślę. Salon brata Jina znajdował się na drugim końcu miasta. Ledwo ruszyliśmy, a w aucie rozległ się głośny dzwonek komórki. RapMon poderwał się i zaczął grzebać w kieszeniach spodni i po chwili odebrał telefon.
- Przepraszam ahjussi, nie bardzo mogę teraz rozmawiać - powiedział w słuchawkę, po chwili odrzekł znowu - myślę, że w sobotę dam radę. Jest już o wiele lepiej z obojczykiem.
- Dopiero w sobotę!? Jest poniedziałek! Co ty sobie wyobrażasz!? - chłopak odsunął lekko telefon od ucha. - Musimy przez Ciebie wciąż przekładać premierę!
- Przecież w czwartek mówiłem, że będę mógł dopiero w sobotę!
- Nie krzycz na mnie smarkaczu! - krzyknął głos w słuchawce... Dziwnie znajomy, niski, męski głos... Gdzie mogłem go wcześniej słyszeć?
- To niech pan słucha, co mówię! Nie mogę rozmawiać. Zadzwonię, gdy wrócę do Seulu. Do widzenia - powiedział z wyrzutem i się rozłączył.
- Kto to był? - spytałem, oczy Jimina także wpatrywały się z ciekawością w starszego.
- Nikt - odrzekł wyraźnie zdenerwowany.
- Okeey... Sorki, że zapytałem.
Tylko skąd ja kojarzyłem ten głos?
Sygnalizacja świetlna w miastach to coś okropnego. Mam wrażenie, że szybciej doszedłbym do tego salonu na pieszo niż samochodem, po drodze stając na wszystkich światłach. Muzyka w radiu się skończyła, więc moje serduszko czuło się niepocieszone. Speakerka oznajmiła nam, że słuchamy stacji radia Osan, podała nam pogodę na dziś i jutro i rozpoczęły się wiadomości. Już chciałem się wyłączyć, ale Jimin szturchnął mnie w ramię. - Słuchaj!
"Grupa taneczna, w której skład wchodzi siódemka chłopców z Seulu nie pojawiła się na zapowiadanym wydarzeniu. Doszły nas słuchy, że jeden z nich, Park Jimin, został uwięziony przez grasującą w mieście mafię. Reszcie udało się go uratować, a gangiem zajęła się policja. Okazało się, że akcja ta była zaplanowana przez chłopców. Dziękujemy Kuloodpornym za uratowanie miasta!"
- Właśnie! Mieliśmy przecież tańczyć na tym wydarzeniu, a ja nawet układu nie umiałem - powiedziałem do Jimina.
- Bo wiedzieliśmy, że się nie pojawimy.
- Czyli to, że zostałeś uwięziony też było zaplanowane?
- Tak - przytaknął.
- Ale jak to!? Znowu mnie okłamaliście?
- No bo to miało być inaczej, a wyniknął szpital i ty byłeś chory i nie mogłeś pójść.
- Czyli ty wiedziałeś, że Jin po ciebie przyjdzie?
- Tak.
- Przecież ja tam polazłem, bo byłem zazdrosny! - krzyknąłem trochę za głośno, więc reszta zwróciła na mnie uwagę.
- A no o tym nie pomyślałeś... Ja ci już mówiłem, że same z tobą problemy - zarzucił ramię na moje barki. - Moja biedna pralka... - pokiwał głową.
Spojrzałem na Jina, zdenerwowany skrzyżował ręce na piersi i odwrócił się, próbując nic po sobie nie pokazywać. Wolałem skończyć temat. Wtuliłem się w szyję Jimina i czekałem, aż dotrzemy na miejsce.
~~~~
- Jin! Annyeong! Jak ja cię dawno nie widziałem! - starszy od nas chłopak, najprawdopodobniej brat Jina podszedł do niego z otwartymi ramionami i go przytulił. Przystojniak z niego. Chudy i wysoki, wąskie usta i jasnobrązowe oczy, tego samego koloru włosy opadające równomiernie na czoło.
- Nie zjedz go - Jimin dźgnął mnie łokciem w bok. - Jestem zazdrosny.
- Sory no, ładny jest - szepnąłem do niego.
- Wszystko słyszę! - zerknął w naszą stronę starszy. - W ogóle, my się chyba jeszcze nie znamy - chłopak podszedł do mnie i z uśmiechem wyciągnął rękę w moją stronę - Kim Jaehyung
- Jeon Jeongguk. Miło mi - uścisnąłem jego dłoń i skłoniłem się lekko.
- No to zapraszam na masaż - wskazał na drzwi do drugiego pomieszczenia.
Weszliśmy do przebieralni, gdzie były szafki i zasłonki, gdzie można było się przebrać. Chłopak nakazał nam zostawić tu ubrania i ustalić w jakiej kolejności wchodzą, żeby nie było zamieszania.
- Na lewo jest sala z jednym łóżkiem do masażu. Tam będzie masować MOJA KOCHANA I PIĘKNA ŻONA - podkreślił te słowa, chciał się jej podlizać i mówił głośno, żeby słyszała, czy chciał nam uświadomić, żebyśmy nie odbijali mu dziewczyny? Paanie! Przecież to jest banda homoseksualistów! - A po prawej jest sala z dwoma łóżkami, gdzie będę pracował ja i mój kochany braciszek.
- Idę pierwszy! I idę do KOCHANEJ I PIĘKNEJ ŻONY HYUNGA! - TaeTae wyskoczył zza zasłonki już w samym ręczniku, gotowy na relaks.
Ten to ma dobrze. Ja mam gorszy problem.
Jin jednak też będzie masował. Przecież to to na pewno wykorzysta okazję i mnie skrzywdzi... Albo zamaca mi Jimina... Kurwa. Nie mogę na to pozwolić.
- Nad czym się tak głowisz Jungkook? - mój chłopak pojawił mi się przed oczami.
- Jak wejść, żeby Jin nie masował ani mnie, ani ciebie.
- Huh? Dlaczego?
- Mnie skrzywdzi, a tobą się podnieci.
- Chyba przesadzasz. Ty możesz iść do Minnie.
- Minnie? To ta dziewczyna?
- Taką ma ksywkę.
- Ale wtedy on będzie masował ciebie.
- Zażyczę sobie, żeby masował mnie jego brat. Mi się nie sprzeciwi.
- Ugh... Chyba to będzie dobre wyjście. A może ja całkiem zrezygnuję? Będę się stresował i nie będę miał z tego żadnej przyjemności.
- Nie masz czym się stresować. Przypilnuję, by ciebie masowała Minnie, a mnie JaeJae.
- Ksywka od Jaehyung? Matko, co oni z tym mają - chłopak w odpowiedzi tylko wzruszył ramionami. Hoseok i Yoongi już zniknęli razem w pomieszczeniu po prawej.
- Następna kolejka. Ja i Namjoon na prawo. Jungkook na lewo - oznajmił Jimin.
- Ok - przytaknęliśmy zgodnie z RapMonem.

Dwadzieścia minut minęło zanim "pierwsza tura" wyszła z pomieszczeń. W między czasie my zdążyliśmy się rozebrać i owinąć w ręczniki.
- Jimin idziesz do mnie? - spytał z nadzieją Jin.
- Przepraszam, ale jednak wolę, żeby masaż wykonał ktoś z dużym stażem. Ty pomasujesz Namjoona - Kim nie był zadowolony z tej wieści, wrócił bez słowa do pokoju.
Nadal się stresując, poszedłem oddać się w delikatne ręce Minnie. W sali był ciepły, orientalny wystrój. Typowe dla tego typu salonu. W powietrzu unosił się zapach olejków eterycznych. Brązowowłosa pokazała ręką bym się położył. Wykonałem polecenie. Głowę ułożyłem w specjalnie przeznaczonym do tego podgłówku i grzecznie czekałem. Usłyszałem zamykanie się drzwi.
- Noona to ty? - spytałem, lecz nikt mi nie odpowiedział. - Noona? Odezwij się, bo się stresuję - znów cisza... Chciałem podnieść głowę, lecz została ona z powrotem wepchnięta w podgłówek. Poczułem palce delikatnie głaskające moje plecy. Nie pomyślałem o tym, że jakbyśmy byli w drugiej sali, to nawet jakby masował mnie Jin to pilnował by go brat i nie mógłby mi nic zrobić. Teraz jesteśmy tutaj sami. Kurwa, jaki ja jestem głupi. Ja pierdziele...
- Nie napinaj się tak - usłyszałem nad sobą niechciany, męski głos. - Nic ci nie zrobię. Nie będę psuć bratu interesu. Przy okazji chciałbym ci się trochę wygadać, bo wiele rzeczy sobie uświadomiłem - dokończył, a ja się zaciekawiłem. Poczułem się bardzo nieswojo, gdy ręcznik został nieco zsunięty z moich bioder i zatrzymał się w połowie moich pośladków. Usłyszałem jak pociera swoje ręce o siebie. Dłonie zaczęły wmasowywać oliwkę w moje plecy. Jego długie palce falowały wzdłuż mojego kręgosłupa, lekko naciskając na skórę. - Jimin był moją drugą miłością. Wszyscy wiedzą, że pierwsza miłość nigdy nie jest wieczna. Ale on był tym drugim i nabrałem nadziei, że to będzie ten właściwy - poczułem bardzo przyjemny dreszcz, gdy Jin rozcierał kciukami mój kark. Płynnymi ruchami falował po moich plecach. Wydawało się, że robi to automatycznie. - Okazało się, że on mnie nie kocha, ale ja wciąż się upierałem.
- Jimin mi mówił. Możesz pominąć tę część i przejść do teraźniejszości - powiedziałem, lekko unosząc głowę, by pozwolić swojej szczęce na ruch. Starszy na chwilę przerwał swoje ruchy, nie tracąc kontaktu ze skórą. Widocznie się zdziwił, że Jimin raczył mi opowiedzieć tę historię. Taki fart, że to było dzisiaj. Hehehe. He.
Chłopak zaczął poprzecznie ugniatać mój odcinek lędźwiowy, teraz naprawdę się zrelaksowałem. Z mojego umysłu odleciał cały strach.
- Ja po prostu byłem zazdrosny, że ze mną mu nie wyszło, a z tobą mu dobrze. Ale tak myślę, że sobie odpuszczę. Mam jeszcze czas. A ja powinienem cieszyć się szczęściem przyjaciela. Poza tym, rozumiem go. Fajny masz tyłek - poczułem jego ręce na odkrytej części mojej świętej pupci.
- Eeej. Nie pozwalaj sobie.
- Doobra - zaśmiał się. - Zabawne masz reakcje.
- Maasuj, nie gadaj - uśmiechnąłem się i skoncentrowałem na relaksie.
W rzeczywistości Jin jest zwykłym, młodym chłopakiem. Nie jest groźny, tylko wrażliwy. I robi zajebisty masaż. Niebo, po prostu niebo.
~~~~
Droga do Seulu przebiegała bardzo przyjemnie. Tylko Namjoon był wkurwiony ciągłymi telefonami. Po pięciu połączeniach wyciszył telefon i wcisnął go głęboko w kieszeń. Zostało nam około godziny drogi. Gdy RapMon zaczął krzyczeć, że musi pilnie do toalety, bo nie chce płacić za czyszczenie tapicerki w wypożyczonym aucie. No to grzeczny Hopi się zatrzymał na stacji benzynowej. Los chciał, że RM zostawił telefon w aucie na siedzeniu. Zobaczyłem, że znów wyświetlacz się zaświecił, informując o rozmowie przychodzącej. Nie myśląc za wiele, odebrałem i nim facet zdążył się odezwać, wypaliłem:
- Namjoon wyraźnie powiedział, że zadzwoni jak wróci do Seulu! Niech się pan, ładnie mówiąc, odczepi!
- JUNGKOOK!? - wydarł się głos w słuchawce. - CO TY KURWA...
- Za godzinę będziemy w Seulu! - krzyknąłem przerażony i się rozłączyłem.
Czemu ja to odbierałem...

To był błąd.

Ale dlaczego...
Rap Monster...
 i ON??

14 komentarzy:

  1. Agus, skarbie... ten motyw z Jinem i Kookiem... aigoo... grasz mi na uczuciach. Wiesz, ze kocham ich razem tak jak Jimina i Jina ~

    OdpowiedzUsuń
  2. Czemu tak mało T.T będę cierpieć do następnego rozdziału....mam nadzieję że szybko się pojawi :) Jeśli chodzi o rozdział to zajebisty jak zawsze <333 Jezusku.... jak ja lubię twoje opo xd :* życze duże weny :* Więcej czasu na pisanie więcej świetnych pomysłów :* <3 Karpatki też ci życzę xd ( zrobiłam sie głodna) Mam nadzieje że nie zakończysz na tym opowiadaniu bo naprawde masz talent <333

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zostałam Jezuskiem xD
      Nie lubię karpatki xD Ale dzięki

      Ale ja naprawdę jestem matematykiem... Postaram się ten kolejny rozdział wrzucić szybciej. ten był najgorszy do przebrnięcia. I strasznie dużo dialogu było... ogolnie byl meczacy..
      no ale nie marudze, ide zaczynac kolejny rozdział xD

      Usuń
  3. Super opowiadanie jak zawsze zresztą :) według mnie masz duży talent. Życzę Ci dużo weny na kolejne rozdziały i miłych wakacji :D

    OdpowiedzUsuń
  4. Oboze
    Oboze
    Dostalam lekko mówiąc orgazmu gdy zobaczylam, ze dodalas rozdział
    Serio
    OH
    Jak ja wytrzymam do kolejnego rozdziału?;_;
    Pewnie zanim go dodasz, zdaze przeczytać ten jakieś 20 razy, a zwłaszcza te ostatnie zdania XD

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ojeej. Mam wierną fankę :')
      Ja się dziwię, że nikt nie dopytuje kim jest facet z telefonu z ostatnich linijek. Wszyscy się domyślili? Czy może napisałam niezrozumiale i nikt nie ogarnia, że to ktoś nieznajomy dzwoni do RM i to jest związane z jego tajemnicą... Czy może nikt po prostu nie pamięta już poprzednich zdarzeń bo tak się ociągam ;-;

      Usuń
    2. Przyznam się bez bicia, że czytam Twojego bloga od niedawna. Twoje opowiadania mnie tak wciągnęły, że te wszystkie na początku 10 części przeczytałam w jeden dzień i czekałam na kolejny rozdział od początku lipca. Piszesz za przeproszeniem zajebistego bloga i trzymaj tak dalej. Masz ogromny talent :)

      Usuń
    3. Ja mam swoje domysły, ale jak znam życie cos pokrecilam XDD

      Usuń
    4. PRZECZYTALAM OPOWIADANIE OD NOWA
      I JUZ WSZYSTKO HEHE WIEM
      JESTEM PEWNA

      Usuń
    5. Bardzo łatwo można się domyślić i jestem pewna, że wiem kto to :). Dużo weny :)

      Usuń
    6. To pod nastepnym rozdziałem powiecie, czy dobrze myślałyście :D

      Usuń
  5. No no super!!
    Taki masaz to swietna sprawa.. Ahh Jin mnie tez wymasuj xD
    Ale nie jestem az tak domyslna osoba... Kurde kto to zadzwonil... :p
    Wenyyy

    OdpowiedzUsuń
  6. Jup jup ;.; Nareszcie przeczytałam! I tak mi źle, że V taki alien samotny jest ;c
    I Jin się ogarnął! <3 Nie lubię złej księżniczki.

    Lecę czytać dalej, bo jestem ciekawa kto to ;D

    OdpowiedzUsuń