wtorek, 1 września 2015

Jeśli myślisz, że świat jest piękny, żyjesz w błędzie.

~Annyeong.
Obiecałam karmić Was shotami i to właśnie robię :3
Tym razem angst z JiKookiem, który powstał w drodze powrotnej od Agi do domu. Natchnieniem (sama nie wiem dlaczego) było Outro BTS.

Shot pisany w formie listu do Jimina.
Nie przeciągając zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy.
/Naśka:3







~

Nie napiszę, że dzień, w którym Cię poznam był piękny, ciepły i słoneczny. Padało, a właściwie lało. Nie było słońca, nie było ciepło. Było pochmurnie i zimno. Nie napiszę też, że ten dzień zmienił moje życie o 180 stopni, jak to w większości miłosnych opowieściach bywa. Właściwie... Ten dzień nie wniósł nic do mojego życia, oprócz bólu, ciągłych zawodów i cierpienia, którego doświadczałem przez cale życie. Jednak mimo to, nie chciałbym cofnąć czasu. Dzięki temu, że poznałem Ciebie i temu, że tak okrutnie mnie zraniłeś, poznałem co to ból. Prawdziwy ból.

Tamtego dnia siedziałem w domu w oknie. Wyglądałem na śpieszących się ludzi i na gnające ulicami Busan mimo ulewy samochody. W tle leciała muzyka. Moje myśli wędrowały po, codziennie błękitnym, a wtedy szarym niebie. Zastanawiałem się, jak to by było pokochać kogoś, kto darzyłby mnie tym samym uczuciem. Przytulić się do kogoś wieczorem i zasnąć w jego ramionach. Obudzić się rano i ujrzeć piękną twarz szepczącą 'Dzień Dobry Kochanie'. Jak byłoby całować się z drugą osobą, wiedząc, że i moje i jego uczucia są szczere i prawdziwe. Zastanawiałem się, czy jest tak, jak mówią wszyscy dookoła, w tym też moi rozwiedzeni rodzice. Czy faktycznie jest tak, że po kilku, w niektórych przypadkach kilkunastu latach bycia razem wszystko się niszczy? Wszystko, co tak długo  się budowało odchodzi jednej chwili?

Tamte przemyślenia przerwał mi wchodzący do pokoju ojciec. Kazał się spakować, tłumacząc to tym, że jadę do mamy do Seulu na okres wakacji. Właściwie, u niej czułem się lepiej niż u ojca. Tu cały czas byłem doglądany i pilnowany, a u mamy mogłem żyć własnym życiem. Pamiętam, że sąd przyznał prawo do opieki ojcu tylko ze względu na moją szkołę. Mimo, że nie raz mi groził i zostawiał swoim kolegom na, jak to mówił, zabawę, byłem zmuszony z nim zostać. Sam w sobie nie był złym człowiekiem. Czasem podniósł rękę na mnie czy mamę, ale wiedziałem, że bycie wysoko posadzonym radnym wiąże się z ogromnym stresem, który gdzieś przecież musiał być rozładowywany. Zawsze mieliśmy co jeść i w co się ubrać. Razem z matką dostawaliśmy dużo pieniędzy na własne wydatki. Nie powiem, żyliśmy całkiem przyzwoicie, żeby nie powiedzieć, że byliśmy jedną z najbogatszych rodzin w całym Busan. Ale powracając do wątku głównego. Przytaknąłem grzecznie ojcu i poczekałem aż wyjdzie z mojego pokoju, żebym mógł na spokojnie się spakować na te dwa miesiące. Co prawda zakończenie roku miało odbyć się za dwa dni, ale on chciał pozbyć się mnie jak najszybciej, więc tuż po zakończeniu, już z torbami zawiózł mnie na pociąg i pojechał, zostawiając samego sobie. Podróż jak zawsze minęła mi dość spokojnie, bez problemów. Na dworcu w Seulu czekała na mnie uśmiechnięta mama wraz ze swoim narzeczonym i moją przyrodnią siostrą. Gdy przytuliłem mamę, poczułem się jak w domu. To ciepło i szczęście, które od niej biły, były tym, czego nigdy nie widziałem i nie czułem, gdy byliśmy razem u ojca.

Pojechaliśmy do domu, a gdy już weszliśmy na górę, mama poprosiła czy mógłbym skoczyć do sklepu po mleko dla Sujin, bo ona musi ją wykąpać, a TaeJin (chodzi tu o narzeczonego mamy JungKooka) wcześnie rano musi jechać w trasę, aby zdążyć dowieść towar na czas. Stwierdziłem, że to żaden problem i wyszedłem z budynku, idąc główną drogą w kierunku centrum. Mniej więcej w połowie drogi zatrzymał się obok mnie czarny, sportowy samochód. Szyba opuściła się na sam dół, a z auta wyjrzał brunet o bardzo przystojnej twarzy. Gdy podszedłem trochę bliżej dostrzegłem, że jest dobrze zbudowany, więc pewnie nie miałbym szans w starciu, a także na ucieczkę, biorąc pod uwagę, że owy samochód był spod znaku porsche, które do zbyt wolnych nie należało. Zapytałeś, czy mnie nie podwieźć, bo tak piękny chłopak jak ja nie powinien sam łazić po nocy, szczególnie po takich drogach. Biorąc pod uwagę wszystkie za, których było zdecydowanie więcej niż przeciw, zgodziłem się, no bo w końcu miałem okazję się zakochać, a sądząc po Twoim zachowaniu tamtego dnia, miałem na to bardzo duże szanse. No i cóż. Tak też się stało. Dużo rozmawialiśmy w drodze najpierw do centrum, potem postanowiłeś mnie odwieść. Całą prawdę o mnie poznałeś w przeciągu tych kilku godzin. Ja o Tobie tez wiele się wtedy dowiedziałem. Ale nie wystarczająco dużo, żeby być ostrożniejszy i nie wplątywać się w związek z Tobą.

Całe wakacje spędziłem z Tobą. Cały czas się widywaliśmy, pisaliśmy, a gdy nie mogłem spać, zawsze do Ciebie dzwoniłem. Cały czas byliśmy w kontakcie. Mama martwiła się, czy aby na pewno jesteś dla mnie odpowiedni, ale ja jej wtedy nie słuchałem. Byłem zaślepiony miłością do Ciebie i coraz częściej ją olewałem i się z nią kłóciłem. Gdybym tylko wtedy wiedział, jaki jesteś w rzeczywistości. Ale wszystko co piękne kiedyś się kończy. Wakacje dobiegały końca, a wraz z nimi nasze codzienne spotkania. Stojąc na peronie ostatniego dnia mojego pobytu u mamy czule mnie przytuliłeś i pocałowałeś, obiecując przy tym, że będziesz cierpliwie czekał na mój powrót. Mówiłeś też wtedy, że gdy skończę liceum, co miało stać się już za rok, mam do Ciebie przyjechać i zamieszkamy razem. Wierzyłem Ci wtedy. Ależ ja byłem głupi. Jednak tamte chwile spędzone z Tobą napełniały mnie szczęściem i miłością. Wtedy czułem, że te wszystkie opowieści o parach, które rozchodzą się po kilku miesiącach to czysta bajka, albo wina tego, że trafiły na nie tą jedyną czy tego jedynego. Ostatnie słowa, które do mnie wypowiedziałeś dnia mojego wyjazdu  to 'Kocham Cię'.

Pełen smutku, że muszę Cię zostawić, wróciłem do dormu w Busan z myślą, że odwiedzę Cię w ferie zimowe, a już za rok zamieszkamy razem. Tak. Tak wtedy myślałem, bo tyle mi naobiecywałeś. Nie sądziłem wtedy nawet, że to wszystko były kłamstwa, które nie miały żadnego oparcia. Jednak te wakacje traktuję jako najlepsze w moim życiu. Poznałem co to miłość, zasypiałem codziennie i budziłem się w ramionach ukochanego, a pocałunki, którymi mnie obdarowywałeś dawały mi mnóstwo szczęścia. Dawałeś mi to, czego nie miałem nigdy w dormie. Dlatego tak bardzo nie chciałem wierzyć w to co stało się kilka miesięcy po rozpoczęciu roku szkolnego.

Otóż wtedy, na święto zmarłych, postanowiłem odwiedzić mamę, a co za tym szło także Ciebie. Cały w skowronkach pojechałem na dworzec, tak jak w wakacje wsiadłem do pociągu i szczęśliwie dojechałem do Seulu. Jak wtedy, na peronie czekała na mnie mama z TaeJinem i małą SuJin. Ciebie tam wtedy nie było, bo chciałem zrobić Ci niespodziankę. Nic nie wspominałem o moim przyjeździe. Pierwszy dzień przesiedziałem z rodziną. Nie pisałeś do mnie od dnia wyjazdu. Sam nie wiem, dlaczego tak było. Myślałem, że nie chcesz, abym się rozkojarzał w szkole i zakończył edukację z dobrymi wynikami. W każdym razie, drugiego dnia koło godziny siedemnastej postanowiłem do Ciebie pojechać. Tym razem, aby zaoszczędzić czas, pojechałem autobusem. Na miejscu byłem w jakieś dziesięć minut, nie więcej. Poszedłem pod blok, w którym mieszkałeś, a że akurat starsza sąsiadka niosła zakupy, postanowiłem to wykorzystać i przy okazji jej pomóc. Gdy weszła do mieszkania i mi podziękowała, ruszyłem kilka pięter wyżej. Stanąłem na półpiętrze, słysząc Twój głos i wsłuchiwałem się do kogo mówisz te słowa, które były przeznaczone tylko dla mnie. Co trzeci, może co czwarty wyraz był jednym z tych - kochanie, skarbie, kotku. W końcu odpowiedziała Ci jakaś dziewczyna, a chwilę po tym słychać było odgłos całowania.

Ze łzami w oczach słuchałem tego wszystkiego, tak bardzo pragnąłem uciec, jednak musiałem upewnić się, czy to aby na pewno byłeś ty. Długo czekać nie musiałem. Po chwili ujrzałem Ciebie i jakąś blondyneczkę trzymających się za rękę i uśmiechających u szczytu schodów, na których się znajdowałem. Wtedy było to dla mnie przykre. Twoja reakcja. Spojrzałeś na mnie i niemo powiedziałeś, że to nie tak i że tylko ją odprowadzisz na dół. Pamiętam, że rzuciłem wtedy do niej, czy fajnie całuje się z chłopakiem, który trzy miesiące temu lizał się z drugim chłopakiem  i zszedłem, a Wy oboje staliście oniemiali na klatce. Wybiegłem z budynku z głośnym płaczem, klnąc na całe gardło, aż kilka osób zwróciło na mnie uwagę. Ja jednak się tym nie przejmowałem. Wybiegłeś za mną prosząc, abym zaczekał i Ci wybaczył, ale nie potrafiłem. Cały zapłakany wróciłem do mamy do dormu i opowiedziałem wszystko o Tobie. Uznała, że nie byłeś mnie wart, pogłaskała po głowie i powiedziała, że na studiach na pewno znajdę kogoś odpowiedniego.  Uwierzyłem jej i stopniowo o Tobie zapominałem, chodź z początku wszystko mi Cię przypominało, a fakt, że mama wzięła mnie do siebie i wciąż w drodze do liceum mijałem Twój dom wcale nie były moimi sojusznikami.

Jednak z czasem oswoiłem się z myślą, że nie byłeś nikim ważnym, jedynie złudzeniem. Zacząłem żyć na nowo. Przepowiednie mamy się sprawdziły. Na studiach poznałem Taehyunga, który zmienił mój szary światopogląd. Pokochałem go o wiele bardziej niż Ciebie wtedy, lecz teraz wiem, że to jest osoba, która nie zrani mnie jak Ty i będzie kochać równie mocno, jak ja.

Więc żegnaj Jimin. To wszystko co chciałem Ci przekazać. Zacząłem nowe życie. Bez kłopotów. Bez bólu. Bez cierpienia. Bez Ciebie. Wiem, że może być Ci ciężko, jednak doszedłem do wniosku, że nigdy nie byłem w Tobie tak bardzo zakochany jak jestem teraz w Taehyungu. I Ty nigdy nie dawałeś mi tyle radości co on.

Jungkook.

2 komentarze:

  1. Popłakałam się ;c To nie był dobry pomysł czytać to i słuchać If You :D
    Piękne to było ^^
    Weny życzę ;3 Hwaiting~!

    OdpowiedzUsuń
  2. Ryczę 😭
    Czemu ja zawsze muszę płakać...
    Park Jimin !!! Dorwę cię za to co zrobiłeś naszemu Ciastkowi !!
    😢😭😭😭

    OdpowiedzUsuń