Hejki, mój pierwszy one shot na tym blogu ujrzał światło dzienne ^_^ Przepraszam, że dopiero teraz go dodaję, ale musiałam się zorganizować (>.<). Mam nadzieję, że przypadnie Wam do gustu i zastawicie po sobie komentarz. Także nie nudzę już i zapraszam do czytania. :)
/Naśka :3
/Naśka :3
~~~~
- Dongseang... Chodź, pokażę Ci coś - starszy złapał rudego za nadgarstek i zaczął ciągnąć w tylko sobie znanym kierunku.
Młodszy wywrócił oczami, uważając, że znowu stara się na siłę wymusić u niego uśmiech po kolejnym zerwaniu.
- Hyung...Błagam Cię. To, że zgodziłem się do Ciebie przyjść, nie oznacza, że chciałem pocieszenia czy coś - mruknął niezadowolony.
- Nie marudź, tylko chodź.
Odpuścił sobie i najzwyczajniej w świecie dał się prowadzić starszemu. Gdy stanęli w salonie starszego chłopaka, rudy spojrzał na niego jak na idiotę.
- No twój salon. Co w tym jest takiego niezwykłego? - zapytał, uwalniając dłoń z uścisku bruneta.
- Usiądź - rozkazał. Chłopak rozejrzał się wokoło, nie widząc obok żadnego dogodnego siedziska, postanowił usiąść po turecku na podłodze.
- I?
- Jaki Ty jesteś niespokojny - J-hope usiadł obok Jeong'a i spojrzał na grymas na jego twarzy. - Eh.. Połóż się.
-Kurva mać, może jeszcze ci obciągnąć?!
-Ej ej ej, Kookie.. Spokojnie, nie unoś się tak. Proszę Cię, połóż się.
Młodszy ponownie wywrócił oczyma, po czym wykonał kolejne polecenie. Nie znosił, gdy ktoś mu coś kazał. Był raczej człowiekiem typu "nie masz do mnie żadnego prawa, więc nie będę cię słuchać". Mało osób go tolerowało, a co dopiero lubiło. Dotychczas każda dziewczyna zrywała z nim, gdy powiedział, że nic jej nie kupi lub nie odezwał się do niej chociażby raz w ciągu dnia.
- No fajnie, leżę i co? - zapytał, wkładając ręce pod głowę i przymykając oczy.
- Otwórz.
- Hm? - zapytał, nadal nie zmieniając pozycji.
- Spójrz w górę - polecił Hoseok.
- Na psi chuj mam się gapić w... - Jung przerwał mu, klepiąc go w brzuch. - Aić. No dobra już - w końcu otworzył lekko oczy i umilkł na dobre kilka minut, co było dla bruneta ukojeniem dla uszu. Nie słuchać już jego ciągłych grymasów. Bezcenne.
- Jakie piękne - przerwał w końcu ciszę Kook. - Dlaczego nigdy wcześniej tego nie widziałem? Przecież byłem u ciebie tyle razy.
- Zazwyczaj jest zasłonięte. Odkrywam je tylko na specjalne okazje.
- Hyung... - młodszy obrócił się na bok tak, aby dobrze widzieć J-hope.
- Hm?
- Myślisz, że... mógłbyś... a nieważne.
- Na pewno? - starszy przeniósł wzrok na twarz Jeong'a.
- Tsa - ponownie zapadła grobowa cisza. Młodszy z powrotem odwrócił się na plecy i obserwował piękne niebo, które było widać przez przeszklony dach. To był jeden z momentów w jego życiu, który chciał zapamiętać na zawsze. Nigdy nie widział czegoś podobnie pięknego. Księżyc w kształcie idealnego okręgu malował się wysoko na niebie, a wokół niego wisiały gwiazdy przyćmione jego blaskiem.
- Kook'ie.
- J-hope - zaczęli równocześnie i zaśmiali się.
- No mów - zagadnął starszy i jego plan, na który silił się kilka dobrych dni, diabli wzięli.
- Mogę u ciebie przenocować?
~ Oh oczywiście. Ja też mam pytanie Kookie. Prześpisz się że mną? Oj... gdybym mógł ci powiedzieć co tak naprawdę do ciebie czuję...
- Jasne. Nie będzie starych, więc nie ma problemu. Gdzie chcesz spać?
- Z tobą - odparł bez zawahania, co trochę zdziwiło starszego. - Wiesz... Jak za starych, dobrych czasów - Guk uśmiechnął się ponownie.
- Jasne. To chodź - starszy zaprowadził rudego do swojego pokoju. Gdy się położyli, młodszy przypomniał sobie, że J-Hope nie powiedział tego, co miał w zamiarze.
- Hoseok...o co chciałeś zapytać?
- Hm? A tak.. nic ważnego - szepnął i odwrócił się tyłem do młodszego. Ten westchnął głęboko i obejmując chłopaka rękoma w pasie, wtulił się w jego plecy.
- Miało być jak dawniej - mruknął, powoli odpływając.
Młodszy wywrócił oczami, uważając, że znowu stara się na siłę wymusić u niego uśmiech po kolejnym zerwaniu.
- Hyung...Błagam Cię. To, że zgodziłem się do Ciebie przyjść, nie oznacza, że chciałem pocieszenia czy coś - mruknął niezadowolony.
- Nie marudź, tylko chodź.
Odpuścił sobie i najzwyczajniej w świecie dał się prowadzić starszemu. Gdy stanęli w salonie starszego chłopaka, rudy spojrzał na niego jak na idiotę.
- No twój salon. Co w tym jest takiego niezwykłego? - zapytał, uwalniając dłoń z uścisku bruneta.
- Usiądź - rozkazał. Chłopak rozejrzał się wokoło, nie widząc obok żadnego dogodnego siedziska, postanowił usiąść po turecku na podłodze.
- I?
- Jaki Ty jesteś niespokojny - J-hope usiadł obok Jeong'a i spojrzał na grymas na jego twarzy. - Eh.. Połóż się.
-Kurva mać, może jeszcze ci obciągnąć?!
-Ej ej ej, Kookie.. Spokojnie, nie unoś się tak. Proszę Cię, połóż się.
Młodszy ponownie wywrócił oczyma, po czym wykonał kolejne polecenie. Nie znosił, gdy ktoś mu coś kazał. Był raczej człowiekiem typu "nie masz do mnie żadnego prawa, więc nie będę cię słuchać". Mało osób go tolerowało, a co dopiero lubiło. Dotychczas każda dziewczyna zrywała z nim, gdy powiedział, że nic jej nie kupi lub nie odezwał się do niej chociażby raz w ciągu dnia.
- No fajnie, leżę i co? - zapytał, wkładając ręce pod głowę i przymykając oczy.
- Otwórz.
- Hm? - zapytał, nadal nie zmieniając pozycji.
- Spójrz w górę - polecił Hoseok.
- Na psi chuj mam się gapić w... - Jung przerwał mu, klepiąc go w brzuch. - Aić. No dobra już - w końcu otworzył lekko oczy i umilkł na dobre kilka minut, co było dla bruneta ukojeniem dla uszu. Nie słuchać już jego ciągłych grymasów. Bezcenne.
- Jakie piękne - przerwał w końcu ciszę Kook. - Dlaczego nigdy wcześniej tego nie widziałem? Przecież byłem u ciebie tyle razy.
- Zazwyczaj jest zasłonięte. Odkrywam je tylko na specjalne okazje.
- Hyung... - młodszy obrócił się na bok tak, aby dobrze widzieć J-hope.
- Hm?
- Myślisz, że... mógłbyś... a nieważne.
- Na pewno? - starszy przeniósł wzrok na twarz Jeong'a.
- Tsa - ponownie zapadła grobowa cisza. Młodszy z powrotem odwrócił się na plecy i obserwował piękne niebo, które było widać przez przeszklony dach. To był jeden z momentów w jego życiu, który chciał zapamiętać na zawsze. Nigdy nie widział czegoś podobnie pięknego. Księżyc w kształcie idealnego okręgu malował się wysoko na niebie, a wokół niego wisiały gwiazdy przyćmione jego blaskiem.
- Kook'ie.
- J-hope - zaczęli równocześnie i zaśmiali się.
- No mów - zagadnął starszy i jego plan, na który silił się kilka dobrych dni, diabli wzięli.
- Mogę u ciebie przenocować?
~ Oh oczywiście. Ja też mam pytanie Kookie. Prześpisz się że mną? Oj... gdybym mógł ci powiedzieć co tak naprawdę do ciebie czuję...
- Jasne. Nie będzie starych, więc nie ma problemu. Gdzie chcesz spać?
- Z tobą - odparł bez zawahania, co trochę zdziwiło starszego. - Wiesz... Jak za starych, dobrych czasów - Guk uśmiechnął się ponownie.
- Jasne. To chodź - starszy zaprowadził rudego do swojego pokoju. Gdy się położyli, młodszy przypomniał sobie, że J-Hope nie powiedział tego, co miał w zamiarze.
- Hoseok...o co chciałeś zapytać?
- Hm? A tak.. nic ważnego - szepnął i odwrócił się tyłem do młodszego. Ten westchnął głęboko i obejmując chłopaka rękoma w pasie, wtulił się w jego plecy.
- Miało być jak dawniej - mruknął, powoli odpływając.
**
- Hyung...? - zapytał cicho młodszy, widząc, że J-hope się najzwyczajniej w świecie na niego patrzył.
- Hm? - zgarnął kosmyk włosów z policzka Jeong'a. Rudy zarumienił się na ten gest. Sam nie rozumiał swojego zachowania. Odkąd Zinni z nim zerwała, czuł, że nie potrzebuje nikogo innego niż Hoseok'a, a Jia była tylko przykrywką. Tylko co takiego JungKook chciał ukryć przed światem? To, że ma tak wspaniałego przyjaciela? Czy może to, że od jakiegoś czasu stał się on kimś więcej, niż samym kumplem z podwórka?
- Hyung.. Nie patrz się tak na mnie.
- Huh? Dlaczego? - brunet uśmiechnął się lekko.
- Bo...to mnie zawstydza - starszy zbliżył się do Kook'a, nie odrywając od niego wzroku i pocałował go delikatnie, stykając ich usta.
- Przepraszam Kook'ie. - powiedział, odsuwając się po chwili. - Wybacz, że ci nie powiedziałem - młodszy podniósł się i usiadł na skraju łóżka. - Naprawdę cię przepraszam, chcę żeby to..
- Zamknij się - polecił Jeong, przerywając starszemu.
- Kook'ie.
- Zamierzałeś mi o tym w ogóle powiedzieć? - starał się opanować rosnącą w nim złość.
- Dziś...próbowałem... Kook'ie
- Przestań! Nie mów tak do mnie. Jasne?
- Ale... - starszy przytulił rudego, oplatając jego talię rękoma.
- Nie J-hope... daj mi pomyśleć - zabrał z siebie dłonie starszego. - Daj mi to sobie ułożyć - Guk wstał i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Na korytarz - zamknął za sobą drzwi i usiadł na chłodnych schodach.
- Hm? - zgarnął kosmyk włosów z policzka Jeong'a. Rudy zarumienił się na ten gest. Sam nie rozumiał swojego zachowania. Odkąd Zinni z nim zerwała, czuł, że nie potrzebuje nikogo innego niż Hoseok'a, a Jia była tylko przykrywką. Tylko co takiego JungKook chciał ukryć przed światem? To, że ma tak wspaniałego przyjaciela? Czy może to, że od jakiegoś czasu stał się on kimś więcej, niż samym kumplem z podwórka?
- Hyung.. Nie patrz się tak na mnie.
- Huh? Dlaczego? - brunet uśmiechnął się lekko.
- Bo...to mnie zawstydza - starszy zbliżył się do Kook'a, nie odrywając od niego wzroku i pocałował go delikatnie, stykając ich usta.
- Przepraszam Kook'ie. - powiedział, odsuwając się po chwili. - Wybacz, że ci nie powiedziałem - młodszy podniósł się i usiadł na skraju łóżka. - Naprawdę cię przepraszam, chcę żeby to..
- Zamknij się - polecił Jeong, przerywając starszemu.
- Kook'ie.
- Zamierzałeś mi o tym w ogóle powiedzieć? - starał się opanować rosnącą w nim złość.
- Dziś...próbowałem... Kook'ie
- Przestań! Nie mów tak do mnie. Jasne?
- Ale... - starszy przytulił rudego, oplatając jego talię rękoma.
- Nie J-hope... daj mi pomyśleć - zabrał z siebie dłonie starszego. - Daj mi to sobie ułożyć - Guk wstał i podszedł do drzwi.
- Gdzie idziesz?
- Na korytarz - zamknął za sobą drzwi i usiadł na chłodnych schodach.
Jak to... podobam mu się? Ale...dlaczego...przecież jest hetero ... przynajmniej tak myślę... ale... gdyby tak...nie o czym ja w ogóle myślę. Boże, Hoseok niszczysz mi życie...
Z kącika oka potoczyła się łza. Natychmiast ją wytarł i oparł się o ścianę. Bądź, co bądź był zmęczony. Nawet nie zauważył, kiedy usnął. Gdy się ocknął, odruchowo spojrzał na zegarek. Trzecia w nocy. Westchnął i zaczął myśleć o tym wszystkim.
Czy to, że J-Hope go.. kocha? Może to być przyczyną jego dziwnego zachowania? Pierwszy raz w głowie nastolatka pojawiło się tyle pytań i myśli. Nikt nigdy go tak nie zaskoczył. Nigdy nie czuł się tak, jak teraz. Jednego dnia osiemnastoletni chłopak dowiaduje się, że jego dziewczyna z nim zerwała, dostał dwie pały, miał trzy sprawdziany, matka oznajmiła mu, że rozwodzą się z jego ojczymem, a na dokładkę jego najlepszy przyjaciel okazał się być gejem i w dodatku zakochał się w nim. Mimo, że JungKook nigdy nie spostrzegł u siebie oznak inności, HoSeok był w jego oczach ideałem. Gładka cera, czarne, błyszczące oczy, zawsze radosne, wpatrujące się w niego z troskliwością, jakiej nikt inny nie potrafił mu okazać. Przesłodkie dołeczki na policzkach, gdy się uśmiecha, za każdym razem cieszą oczy. Jego pełne usta zwieńczone małym pieprzykiem, którego nie każdy potrafi dostrzec, lecz Kook go zauważył. On zna każdy szczegół jego twarzy. Często, gdy hyung jest nieobecny myślami, młodszy wpatruje się w niego. Starszy nie pokazuje żadnych uczuć, a jego oczy wpatrzone są gdzieś w przestrzeń. Gdy się uśmiechnie, pokazując wszystkie duże ząbki i mrużąc oczy, wszystkie smutki odchodzą, dół znika. Tylko on potrafił pocieszyć w tak prosty sposób. Jest dla Jeonga jak starszy brat, oddany i wierny przyjaciel.
- Kook'ie? - zapytał starszy, odwracając się w stronę wchodzącego chłopaka.
- Hyung... Nie wiem czy to dobry pomysł, ale... możemy spróbować. Ale jeśli coś nie wyjdzie, nadal chce się z Tobą przyjaźnić - podszedł do łóżka i wsunął się pod kołdrę. Starszy od razu przygarnął drżącego chłopaka do siebie, a on lekko spięty objął go i ponownie zasnął.
Czy to, że J-Hope go.. kocha? Może to być przyczyną jego dziwnego zachowania? Pierwszy raz w głowie nastolatka pojawiło się tyle pytań i myśli. Nikt nigdy go tak nie zaskoczył. Nigdy nie czuł się tak, jak teraz. Jednego dnia osiemnastoletni chłopak dowiaduje się, że jego dziewczyna z nim zerwała, dostał dwie pały, miał trzy sprawdziany, matka oznajmiła mu, że rozwodzą się z jego ojczymem, a na dokładkę jego najlepszy przyjaciel okazał się być gejem i w dodatku zakochał się w nim. Mimo, że JungKook nigdy nie spostrzegł u siebie oznak inności, HoSeok był w jego oczach ideałem. Gładka cera, czarne, błyszczące oczy, zawsze radosne, wpatrujące się w niego z troskliwością, jakiej nikt inny nie potrafił mu okazać. Przesłodkie dołeczki na policzkach, gdy się uśmiecha, za każdym razem cieszą oczy. Jego pełne usta zwieńczone małym pieprzykiem, którego nie każdy potrafi dostrzec, lecz Kook go zauważył. On zna każdy szczegół jego twarzy. Często, gdy hyung jest nieobecny myślami, młodszy wpatruje się w niego. Starszy nie pokazuje żadnych uczuć, a jego oczy wpatrzone są gdzieś w przestrzeń. Gdy się uśmiechnie, pokazując wszystkie duże ząbki i mrużąc oczy, wszystkie smutki odchodzą, dół znika. Tylko on potrafił pocieszyć w tak prosty sposób. Jest dla Jeonga jak starszy brat, oddany i wierny przyjaciel.
- Kook'ie? - zapytał starszy, odwracając się w stronę wchodzącego chłopaka.
- Hyung... Nie wiem czy to dobry pomysł, ale... możemy spróbować. Ale jeśli coś nie wyjdzie, nadal chce się z Tobą przyjaźnić - podszedł do łóżka i wsunął się pod kołdrę. Starszy od razu przygarnął drżącego chłopaka do siebie, a on lekko spięty objął go i ponownie zasnął.
*J-hope POV*
Zamknięte oczy, lekko zaróżowione policzki, rozrzucone na poduszce rude włosy. To był widok, który chciałem widzieć codziennie rano. Kookie był dla mnie jak narkotyk. Moją własną odmianą marihuany, którą chciałem zażywać codziennie. Samo patrzenie na niego uzależniało. Bo był taki idealny. Miał taką delikatną i nieskazitelną skórę. Takie piękne, głębokie oczy, które odzwierciedlały jego wnętrze. Charakter, który wszystkich dookoła odrzucał, na mnie działał jak magnes. Jungkook był idealny.
Zamknięte oczy, lekko zaróżowione policzki, rozrzucone na poduszce rude włosy. To był widok, który chciałem widzieć codziennie rano. Kookie był dla mnie jak narkotyk. Moją własną odmianą marihuany, którą chciałem zażywać codziennie. Samo patrzenie na niego uzależniało. Bo był taki idealny. Miał taką delikatną i nieskazitelną skórę. Takie piękne, głębokie oczy, które odzwierciedlały jego wnętrze. Charakter, który wszystkich dookoła odrzucał, na mnie działał jak magnes. Jungkook był idealny.
- Hobi? - usłyszałem jego zasypany głos. Przyjrzałem się jego twarzy. Miał zamknięte oczy. - Pocałuj mnie - szepnął, uśmiechając się lekko. Z przyjemnością przyjąłem polecenie i przesunąłem się do niego. Złożyłem na jego wargach taki sam pocałunek jak wczoraj wieczorem. Tylko, że tym razem, gdy się odsunąłem już wiedziałem, że mi nie ucieknie. Delikatnie otworzył oczy. Podniósł rękę, przysuwając ją do mojej twarzy. Założył lekko przydługie włosy za moje ucho. Pierwszy raz się tak uśmiechał. Nigdy przy żadnej dziewczynie tak nie było. Przynajmniej nie wtedy, gdy o nich rozmawialiśmy. Zacisnął mocniej palce na moim karku, przyciągając mnie do kolejnego, tym razem dłuższego i wspólnego pocałunku. Po chwili odsunął się i przytulił do mojego boku. Z uśmiechem objąłem go ramieniem.
- Wiesz... to dziwne - zaśmiał się. - Jeszcze wczoraj miałem dziewczynę, a dziś całuję się z najlepszym przyjacielem, który już od dawna był kimś więcej - podniósł wzrok na moją twarz. - Dlaczego nic nie mówisz?
- Masz tak piękny głos, że nie chciałem ci przerywać - patrzyliśmy na siebie przez chwilę, którą w końcu przerwał.
- Myślisz, że nam się uda?
- Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, ale zawsze trzeba mieć nadzieję. Kookie. Kocham Cię - w odpowiedzi musnął moje usta i przytulił się ponownie.
- Wiesz... to dziwne - zaśmiał się. - Jeszcze wczoraj miałem dziewczynę, a dziś całuję się z najlepszym przyjacielem, który już od dawna był kimś więcej - podniósł wzrok na moją twarz. - Dlaczego nic nie mówisz?
- Masz tak piękny głos, że nie chciałem ci przerywać - patrzyliśmy na siebie przez chwilę, którą w końcu przerwał.
- Myślisz, że nam się uda?
- Nigdy nie ma stuprocentowej pewności, ale zawsze trzeba mieć nadzieję. Kookie. Kocham Cię - w odpowiedzi musnął moje usta i przytulił się ponownie.
*Jungkook POV*
Zapach czekolady wypełniał całe pomieszczenie, a to za sprawą zawsze palących się tu świec, o tym właśnie zapachu. Obmiotłem pokój wzrokiem. Nic się tu nie zmieniło. Hoseok z każdą nową dziewczyną zmieniał wystrój pokoju. A to małe przemeblowanie, czasem inne firany, bardzo rzadko nowy kolor ścian. Teraz nic się nie zmieniło. Usiadłem na łóżku, opierając się plecami o ścianę i rozkoszowałem się zapachem wypełniającym powietrze. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się i spojrzałem na Twoją osobę. Zdziwiony stałeś z ręką na klamce, mając na sobie jedynie przewiązany w pasie ręcznik. Z mokrych włosów cały czas kapały krople wody.
- "Co tu robisz Kookie ?" Zgadłem? - uśmiechnąłem się i wstałem z łóżka. Podszedłem do ciebie, wprowadziłem do pokoju i zamknąwszy za Tobą drzwi, złączyłem nasze usta w pocałunku. - Cześć -mruknąłem. - Stęskniłeś się?
- Mhm - pocałowałeś mnie, przekręcając drzwi na klucz. Położyłeś ręce na moich bokach, a ja zarzuciłem ci swoje na szyję, oplatając jedną kark, a drugą wsunąłem we włosy. Było mi cholernie dobrze. Zacząłem czuć ciepło w okolicy podbrzusza. Wiedziałem do czego to poprowadzi. Jednak nie mogłem pozwolić, aby twój młodszy brat nas słyszał. Przenieśliśmy się na łóżko. Położyłem się, cały czas nie przerywając pocałunków, a ty oparłeś się dłońmi po obu stronach mojej głowy. Wiedziałem, że też tego chciałeś. Oplotłem cię rękoma w talii i zaciągnąłem w dół tak, że teraz na mnie leżałeś. Mruknąłem cicho, czując twoją erekcję. Sam także zaczynałem się pobudzać.
- Hoseok, twój brat...
- Wal go.
- Wolę ciebie - uśmiechnąłem się.
- Wiem.
- Ubieraj się - odsunąłem się od ciebie i klepnąłem cię w odkryte udo.
- Czemu? Nie wolisz mnie takiego?
- Chodźmy do mnie. Mam wolną chatę. Zabawimy się.
- Jeśli chcesz - mruknąłeś, liżąc moją szyję. Jęknąłem niespodziewanie i zarumieniłem się na taki dźwięk wydobywający się z moich ust. Spojrzałeś na moją twarz i zaśmiałeś się cicho.
- Jungkook, ja jeszcze nawet nie zacząłem, ty już tak pięknie jęczysz.
- Spieprzaj - warknąłem, łapiąc cię za kark i ściągając w dół, jednak zanim nasze usta się złączyły, zatrzymałem cię kilka centymetrów przede mną.
- Wiesz co widzę, gdy patrzę w twoje oczy? - zapytałeś nagle.
- Hmm?
- Widzę wtedy, jaki jesteś piękny - uśmiechnąłeś się, a ja czułem jak przybieram kolor dojrzałego pomidora. Abyś nie widział mnie w takim stanie połączyłem nas w kolejnym pocałunku.
- Naprawdę. Chodźmy do mnie.
- Aż tak napalony jesteś?
- A ty nie? - wyszeptałem ci do ucha. - Wiem, że też chcesz - przejechałem dłonią po twoim brzuchu. Zatrzymałem ją dopiero na brzegu ręcznika i spojrzałem ci w oczy i przygryzłem wargę. - To jak?
- Poczekaj na mnie - powiedziałeś, ulatniając się z pokoju.
Zapach czekolady wypełniał całe pomieszczenie, a to za sprawą zawsze palących się tu świec, o tym właśnie zapachu. Obmiotłem pokój wzrokiem. Nic się tu nie zmieniło. Hoseok z każdą nową dziewczyną zmieniał wystrój pokoju. A to małe przemeblowanie, czasem inne firany, bardzo rzadko nowy kolor ścian. Teraz nic się nie zmieniło. Usiadłem na łóżku, opierając się plecami o ścianę i rozkoszowałem się zapachem wypełniającym powietrze. Po chwili drzwi do pokoju otworzyły się i spojrzałem na Twoją osobę. Zdziwiony stałeś z ręką na klamce, mając na sobie jedynie przewiązany w pasie ręcznik. Z mokrych włosów cały czas kapały krople wody.
- "Co tu robisz Kookie ?" Zgadłem? - uśmiechnąłem się i wstałem z łóżka. Podszedłem do ciebie, wprowadziłem do pokoju i zamknąwszy za Tobą drzwi, złączyłem nasze usta w pocałunku. - Cześć -mruknąłem. - Stęskniłeś się?
- Mhm - pocałowałeś mnie, przekręcając drzwi na klucz. Położyłeś ręce na moich bokach, a ja zarzuciłem ci swoje na szyję, oplatając jedną kark, a drugą wsunąłem we włosy. Było mi cholernie dobrze. Zacząłem czuć ciepło w okolicy podbrzusza. Wiedziałem do czego to poprowadzi. Jednak nie mogłem pozwolić, aby twój młodszy brat nas słyszał. Przenieśliśmy się na łóżko. Położyłem się, cały czas nie przerywając pocałunków, a ty oparłeś się dłońmi po obu stronach mojej głowy. Wiedziałem, że też tego chciałeś. Oplotłem cię rękoma w talii i zaciągnąłem w dół tak, że teraz na mnie leżałeś. Mruknąłem cicho, czując twoją erekcję. Sam także zaczynałem się pobudzać.
- Hoseok, twój brat...
- Wal go.
- Wolę ciebie - uśmiechnąłem się.
- Wiem.
- Ubieraj się - odsunąłem się od ciebie i klepnąłem cię w odkryte udo.
- Czemu? Nie wolisz mnie takiego?
- Chodźmy do mnie. Mam wolną chatę. Zabawimy się.
- Jeśli chcesz - mruknąłeś, liżąc moją szyję. Jęknąłem niespodziewanie i zarumieniłem się na taki dźwięk wydobywający się z moich ust. Spojrzałeś na moją twarz i zaśmiałeś się cicho.
- Jungkook, ja jeszcze nawet nie zacząłem, ty już tak pięknie jęczysz.
- Spieprzaj - warknąłem, łapiąc cię za kark i ściągając w dół, jednak zanim nasze usta się złączyły, zatrzymałem cię kilka centymetrów przede mną.
- Wiesz co widzę, gdy patrzę w twoje oczy? - zapytałeś nagle.
- Hmm?
- Widzę wtedy, jaki jesteś piękny - uśmiechnąłeś się, a ja czułem jak przybieram kolor dojrzałego pomidora. Abyś nie widział mnie w takim stanie połączyłem nas w kolejnym pocałunku.
- Naprawdę. Chodźmy do mnie.
- Aż tak napalony jesteś?
- A ty nie? - wyszeptałem ci do ucha. - Wiem, że też chcesz - przejechałem dłonią po twoim brzuchu. Zatrzymałem ją dopiero na brzegu ręcznika i spojrzałem ci w oczy i przygryzłem wargę. - To jak?
- Poczekaj na mnie - powiedziałeś, ulatniając się z pokoju.
**
Specjalnie się nie spieszyłem. Chciałem, żeby ten moment był wspaniały, chciałem go przeżyć z odpowiednią osobą i wiedziałem, że jesteś nią. Weszliśmy do mojego pokoju. Usiadłem na łóżku, a ty stałeś oparty o framugę.
- To co? - spytałeś.
- Podobno tego się nie planuje... - spojrzałem na ciebie. Uśmiechałeś się. - Wyglądasz naprawdę uroczo Hoseok - odwróciłeś wzrok w stronę wiszącego na ścianie lustra. - Nie rozumiesz - podniosłem się z łóżka. Podszedłem do ciebie. - J-hope ja... Chciałbym żebyś coś wiedział - Spojrzałeś w moje oczy w lustrze. - Ja...
- Rumienisz się.
- Co?
- Rumienisz się i wyglądasz przepięknie - odwróciłeś się i oparłeś dłonie na moich biodrach.
- Przestań. To ważne - zacząłeś całować mnie po szyi. Mruknąłem. - J-hope...proszę cię - niemalże jęknąłem.
- A o co?
- Nie... - prawie zemdlałem. Gorąco przeszyło całe moje ciało. Jeśli tak chciałeś mnie uciszyć to ci się udało. - Myślisz... że tą rączką możesz mnie uciszyć?
- Mhym - zacisnąłeś lekko palce.
- Zginiesz marnie. Bądź tego pewien - szepnąłem i w zasadzie wyłączyłem myślenie. Już nie było ważne to, co chciałem ci powiedzieć, ani to, że jesteśmy przyjaciółmi. Liczyły się tylko chęć spełnienia i poczucia bliskości. Twojej bliskości.
- To co? - spytałeś.
- Podobno tego się nie planuje... - spojrzałem na ciebie. Uśmiechałeś się. - Wyglądasz naprawdę uroczo Hoseok - odwróciłeś wzrok w stronę wiszącego na ścianie lustra. - Nie rozumiesz - podniosłem się z łóżka. Podszedłem do ciebie. - J-hope ja... Chciałbym żebyś coś wiedział - Spojrzałeś w moje oczy w lustrze. - Ja...
- Rumienisz się.
- Co?
- Rumienisz się i wyglądasz przepięknie - odwróciłeś się i oparłeś dłonie na moich biodrach.
- Przestań. To ważne - zacząłeś całować mnie po szyi. Mruknąłem. - J-hope...proszę cię - niemalże jęknąłem.
- A o co?
- Nie... - prawie zemdlałem. Gorąco przeszyło całe moje ciało. Jeśli tak chciałeś mnie uciszyć to ci się udało. - Myślisz... że tą rączką możesz mnie uciszyć?
- Mhym - zacisnąłeś lekko palce.
- Zginiesz marnie. Bądź tego pewien - szepnąłem i w zasadzie wyłączyłem myślenie. Już nie było ważne to, co chciałem ci powiedzieć, ani to, że jesteśmy przyjaciółmi. Liczyły się tylko chęć spełnienia i poczucia bliskości. Twojej bliskości.
*
*
Nagły powiew chłodnego powietrza obudził mnie, przyprawiając o gęsią skórkę. Nie otwierając oczu zacząłem szukać rękoma kołdry, która powinna znajdować się obok mnie. Jednak zamiast miłego i ciepłego materiału moja ręka zanurzyła się w czymś cholernie zimnym i mokrym. Z jękiem zawodu podniosłem się do pionu, otwierając oczy. Zaśmiałem się, widząc stojącą obok mnie na łóżku tacę, na której znajdowało się śniadanie złożone z malinowej herbaty, 2 kromek białego chleba posmarowanego masłem, małego talerzyka z jajecznicą i miseczki z sałatką, w której to chwilę temu spoczęła moja dłoń. Usiadłem wygodniej, opierając się plecami o ścianę, wziąłem tacę na kolana i zająłem się pałaszowaniem naprawdę pysznego posiłku. Gdy skończyłem, odłożyłem tacę i przeciągnąłem się, wstając. Rozejrzałem się po pokoju w poszukiwaniu czegoś na wzór szlafroka, ale niestety najwidoczniej nie miałeś takiej rzeczy. Nie przejmując się tym zbytnio podszedłem do szafy i wyjąłem z niej jakąś bardzo dużą bluzę, która nie mogła być twoja ze względu na gabaryt, ale i to, że nie pachniała twoimi perfumami. Mimo to założyłem ją i z uśmiechem stwierdziłem, iż sięga mi do kolan. Wyszedłem z pomieszczenia, szukając cię. Przeszedłem górne piętro, sprawdzając czy w domu przypadkiem nie pojawiła się matka lub ojczym, ale nikogo oprócz mnie w nim nie było. Przynajmniej u góry. Jednak gdy zszedłem na parter, zobaczyłem cię siedzącego na kanapie w salonie. Podszedłem cicho i wykorzystując fakt, że kanapa stała tyłem do schodów, zakryłem ci oczy dłońmi.
- Zgadnij kto to - szepnąłem.
- Kookiś - zabrałem ręce, dając ci możliwość normalnego widzenia. Obróciłeś głowę w moją stronę, a ja, znając twoje zamiary, ubiegłem cię jako pierwszy, łącząc nasze usta.
- J-hope, dziękuję - powiedziałem, siadając obok ciebie na kanapie. - Ta noc była cudowna - uśmiechnąłem się, przytulając do ciebie.
- Wiem - odwzajemniłeś uśmiech, patrząc na mnie z niejaką satysfakcją. - Ty byłeś cudowny - czułem jak zaczynam się rumienić, więc skryłem się w miękkim materiale bluzy. - Kocham cię, Kookie - szepnąłeś, całując moje włosy.
- Ja ciebie też, Hobi.
- Zgadnij kto to - szepnąłem.
- Kookiś - zabrałem ręce, dając ci możliwość normalnego widzenia. Obróciłeś głowę w moją stronę, a ja, znając twoje zamiary, ubiegłem cię jako pierwszy, łącząc nasze usta.
- J-hope, dziękuję - powiedziałem, siadając obok ciebie na kanapie. - Ta noc była cudowna - uśmiechnąłem się, przytulając do ciebie.
- Wiem - odwzajemniłeś uśmiech, patrząc na mnie z niejaką satysfakcją. - Ty byłeś cudowny - czułem jak zaczynam się rumienić, więc skryłem się w miękkim materiale bluzy. - Kocham cię, Kookie - szepnąłeś, całując moje włosy.
- Ja ciebie też, Hobi.
~~~~
No no no jestem pod wrażeniem!
OdpowiedzUsuńWciągnęłam się :3 Taki uroczy paring xd
Super się czytało! Więcej prosze! :p
Wow.. aż nie wiem co napisać xd
No cóż... Po prostu świetny!
Wenyyyy! :)
Super, super, super!
OdpowiedzUsuńCzekam na więcej twoich opowiadań
~Kyaaaaaaaa..... <3<3
OdpowiedzUsuńTo jest takie cukieraśne .....
Po prostu świetne!
More, more and more! Tego parringu nigdy za dużo! W tym przypadku proszę o więcej.
OdpowiedzUsuńJejku~~~~ Taki świetny fanfic z moim ulubionym pairingiem! Prosze o więcej! ♥♥♥
OdpowiedzUsuńJejku, jejku, tyle błędów logicznych, że aż boli. Ale o dziwo były framenty, który skłaniały mnie do myśli, że masz potencjał, ale lecisz na pysk na szyję i nie sprawdzasz tego co piszesz. Albo po prostu za mało czytasz. Dobrze, że publikujesz, ale nie wierz każdemu komentarzowi. Ćwicz. Pisz opisy. Dialogi mają brzmieć tak, jakby ktoś naprawde mógł je wypowiedzieć. I wysyłaj je osobom do sprawdzenia. Ale nie takim, które powiedzą ... generalnie to co osoby przede mną, ale cię pozytywnie zjebia. Wytkną błędy, powiedza co było dobrze. To jest dopiero rozwijające.
OdpowiedzUsuńA teraz sie zastanawiam, czy ja to wgl czytałam (Bo generalnie ja betuję wszystko na tym blogu, a Katsu przez pewien czas sie śmiertelnie na mnie obraziła jak w pewnym opowiadaniu zaczęłam jej wszystko wytykać...) Aż sprawdzę... Postaram się poprawić.
UsuńDziękujemy za komentarz :3
Sprawdziłam, trochę poprawiłam, ale sama też nie ogarniam części zdarzeń... Musiałabym to z Naską przedyskutować, a niestety trochę cierpimy na brak czasu :/
Usuń