Annyeong ♥
Przybywam z kolejnym rozdziałem Handsome Boy, nad którym musiałam troszkę popracować. Natchnienie dał mi weekend z przyjaciółką, który chciałam Wam przedstawić w formie One-Shot'a, co tez zrobię już niedługo *^*
Postaram się wam jakoś wynagrodzić oczekiwania kolejnymi shotami, lub nowym rozdziałowcem, którego właśnie zaczynam ;)
A teraz zapraszam do czytania i komentowania oraz zajrzenia do zakładki "wieloczęściowe". Tam razem z tym rozdziałem pojawi się niespodzianka mojego autorstwa.
/Naska:3
Przybywam z kolejnym rozdziałem Handsome Boy, nad którym musiałam troszkę popracować. Natchnienie dał mi weekend z przyjaciółką, który chciałam Wam przedstawić w formie One-Shot'a, co tez zrobię już niedługo *^*
Postaram się wam jakoś wynagrodzić oczekiwania kolejnymi shotami, lub nowym rozdziałowcem, którego właśnie zaczynam ;)
A teraz zapraszam do czytania i komentowania oraz zajrzenia do zakładki "wieloczęściowe". Tam razem z tym rozdziałem pojawi się niespodzianka mojego autorstwa.
/Naska:3
~~
- Park Jimin! - chłopak poderwał się z ławki, słysząc uderzający o swoją ławkę wskaźnik.
- Tak? - spytał jak gdyby nigdy nic, patrząc na nauczyciela historii.
- Już Ty dobrze wiesz co - mężczyzna zmierzył chłopaka wzrokiem. Jim wywrócił oczami, opierając głowę na ręku i spojrzał na nauczyciela spod kąta. - Park JiMin zadałem Ci pytanie. I oczekuję odpowiedzi. - Jim spojrzał na Jeongguka siedzącego z nim w ławce z pytaniem w oczach, jednak przyjaciel także nie uważał.
- Nie znam pytania - odpowiedział cicho.
- Jak nazywa się pierwsza rodzina królewska wywodząca się z Anglii?
- Nie wiem - przyznał nastolatek z zakłopotaniem.
- Zostań po lekcji - odpowiedział surowo nauczyciel, odchodząc do swojego biurka.
- Ale wtopa - szepnął młodszy z chłopaków. - Jak już Cię wypuści przyjdź na parking. Jin-hyung coś od Ciebie chce - Jim przytaknął, ponownie przysypiając na ławce.
*
- Jimin, co się dzieje? - zapytał, gdy został z chłopakiem sam na sam.
- Nic, przepraszam. To się więcej nie powtórzy - chłopak spuścił wzrok.
- Na pewno wszystko w porządku? - mężczyzna położył dłoń na ramieniu Jima. - Ostatnio chodzisz przybity i jesteś strasznie blady. Chłopak potarł nasadę nosa.
- Tak. Nie wysypiam się ostatnio, to wszystko - uśmiechnął się lekko, poprawiając plecak na ramieniu.
- Dobrze. Idź. Zaraz będzie dzwonek.
Jim posłusznie opuścił salę i skierował się na parking przed szkoła.
- No co? - zapytał, podchodząc do grupki przyjaciół. Oparł się o barierki obok Jina.
- Jedziesz ze mną? - zapytał starszy, spoglądając z ukosa na chłopaka.
- Gdzie? I kiedy?
- Teraz.
- Ej...Ale mam jeszcze trzy lekcje. - mruknął Jim. - Do tego jeszcze dwie godziny praktyk. Jak zawalę będę musiał dużo nadrabiać.
- To co? - odbił się od barierki i stanął przed chłopakiem, przyciskając go swoim ciałem do metalowych prętów. - Przecież jesteś zdolny - nachylił się nad nim, lekko muskając jego usta swoimi. - Jedziesz? - młodszy uśmiechnął się, łapiąc Jina w karku i oddał pocałunek, nie zważając na komentarze pozostałych.
- Jadę - powiedział, odsuwając się od chłopaka. - Ale muszę wrócić po kurtkę.
- Ja ci przyniosę - zgłosił się Tae, idąc już w stronę szkoły.
- Ale nie zostawię tu motoru.
- Nie musisz - Jim spojrzał na uśmiechającego się SeokJina. - Pojedziemy nim - Park uśmiechnął się słysząc słowa starszego. - Ale ja prowadzę.
- Nie ma mowy - odpowiedział stanowczo.
- Kochanie... - mruknął, przesuwając dłonią po plecach Jima.
- Dobra - burknął, wkładając dłonie do kieszeni. Gdy Taehyung przyszedł z kurtką Jima, chłopak zarzucił ją na siebie i spojrzał na starszego. - Z kim gadałeś? - zapytał, gdy usiedli na motor młodszego.
- Z matką.
- Nie powiesz mi chyba, że to do niej chcesz mnie zabrać? - Jim oplótł rękoma brzuch Kima, siadając za nim.
- Dlaczego nie? Chyba traktujesz nasz związek poważnie.. - nie uzyskawszy odpowiedzi, odwrócił się do młodszego. - Hmm?
- Jin.. wiesz... - spuścił wzrok. - Lubię Cię - starszy uśmiechnął się, kiwając lekko głową. Jim zdawał sobie sprawę, że bardzo podoba się chłopakowi, w dodatku z wzajemnością, jednak sposób w jaki całuje Tae i Jeon... Nawet Jin temu nie dorównuje. Ale to właśnie przy nim czuje się bezpieczny.
- Trzymaj się skarbie - rzucił Seok, odpalając maszynę i ruszając spod budynku szkoły.
- Park Jimin! - chłopak poderwał się z ławki, słysząc uderzający o swoją ławkę wskaźnik.
- Tak? - spytał jak gdyby nigdy nic, patrząc na nauczyciela historii.
- Już Ty dobrze wiesz co - mężczyzna zmierzył chłopaka wzrokiem. Jim wywrócił oczami, opierając głowę na ręku i spojrzał na nauczyciela spod kąta. - Park JiMin zadałem Ci pytanie. I oczekuję odpowiedzi. - Jim spojrzał na Jeongguka siedzącego z nim w ławce z pytaniem w oczach, jednak przyjaciel także nie uważał.
- Nie znam pytania - odpowiedział cicho.
- Jak nazywa się pierwsza rodzina królewska wywodząca się z Anglii?
- Nie wiem - przyznał nastolatek z zakłopotaniem.
- Zostań po lekcji - odpowiedział surowo nauczyciel, odchodząc do swojego biurka.
- Ale wtopa - szepnął młodszy z chłopaków. - Jak już Cię wypuści przyjdź na parking. Jin-hyung coś od Ciebie chce - Jim przytaknął, ponownie przysypiając na ławce.
*
- Jimin, co się dzieje? - zapytał, gdy został z chłopakiem sam na sam.
- Nic, przepraszam. To się więcej nie powtórzy - chłopak spuścił wzrok.
- Na pewno wszystko w porządku? - mężczyzna położył dłoń na ramieniu Jima. - Ostatnio chodzisz przybity i jesteś strasznie blady. Chłopak potarł nasadę nosa.
- Tak. Nie wysypiam się ostatnio, to wszystko - uśmiechnął się lekko, poprawiając plecak na ramieniu.
- Dobrze. Idź. Zaraz będzie dzwonek.
Jim posłusznie opuścił salę i skierował się na parking przed szkoła.
- No co? - zapytał, podchodząc do grupki przyjaciół. Oparł się o barierki obok Jina.
- Jedziesz ze mną? - zapytał starszy, spoglądając z ukosa na chłopaka.
- Gdzie? I kiedy?
- Teraz.
- Ej...Ale mam jeszcze trzy lekcje. - mruknął Jim. - Do tego jeszcze dwie godziny praktyk. Jak zawalę będę musiał dużo nadrabiać.
- To co? - odbił się od barierki i stanął przed chłopakiem, przyciskając go swoim ciałem do metalowych prętów. - Przecież jesteś zdolny - nachylił się nad nim, lekko muskając jego usta swoimi. - Jedziesz? - młodszy uśmiechnął się, łapiąc Jina w karku i oddał pocałunek, nie zważając na komentarze pozostałych.
- Jadę - powiedział, odsuwając się od chłopaka. - Ale muszę wrócić po kurtkę.
- Ja ci przyniosę - zgłosił się Tae, idąc już w stronę szkoły.
- Ale nie zostawię tu motoru.
- Nie musisz - Jim spojrzał na uśmiechającego się SeokJina. - Pojedziemy nim - Park uśmiechnął się słysząc słowa starszego. - Ale ja prowadzę.
- Nie ma mowy - odpowiedział stanowczo.
- Kochanie... - mruknął, przesuwając dłonią po plecach Jima.
- Dobra - burknął, wkładając dłonie do kieszeni. Gdy Taehyung przyszedł z kurtką Jima, chłopak zarzucił ją na siebie i spojrzał na starszego. - Z kim gadałeś? - zapytał, gdy usiedli na motor młodszego.
- Z matką.
- Nie powiesz mi chyba, że to do niej chcesz mnie zabrać? - Jim oplótł rękoma brzuch Kima, siadając za nim.
- Dlaczego nie? Chyba traktujesz nasz związek poważnie.. - nie uzyskawszy odpowiedzi, odwrócił się do młodszego. - Hmm?
- Jin.. wiesz... - spuścił wzrok. - Lubię Cię - starszy uśmiechnął się, kiwając lekko głową. Jim zdawał sobie sprawę, że bardzo podoba się chłopakowi, w dodatku z wzajemnością, jednak sposób w jaki całuje Tae i Jeon... Nawet Jin temu nie dorównuje. Ale to właśnie przy nim czuje się bezpieczny.
- Trzymaj się skarbie - rzucił Seok, odpalając maszynę i ruszając spod budynku szkoły.
**
- Nie wrócę na noc - brązowowłosy kręcił się po parkingu stacji benzynowej z telefonem przy uchu, przez co trzy razy prawie został staranowany przez wjeżdżające i wyjeżdżające auta. - Zostanę u znajomych. Tak nie martw się... Dobrze będę uważał... Mamo! Nie jestem dzieckiem... No mam nadzieję. Pa.
- Minnie wszystko w porządku? - starszy przysiadł na motorze z kawą w ręku.
- Co?
- No...pytam czy wszystko ok..
- Jak mnie nazwałeś?
- Minnie?
- Nie mów tak do mnie więcej - odwarknął, siadając za Jinem.
- W ogóle.. od kiedy musisz mówić rodzicom, czy wrócisz do domu czy nie?
- Od kiedy mam remont w mieszkaniu i u nich mieszkam.
- Oh. Widzę, że księżniczka ma zły humor. - skrzywił się.
- Jin!
- Już się zamykam - chłopak dopił napój, który w teorii miał go rozbudzić, a w praktyce SeokJin czuł się dokładnie tak samo jak przed wypiciem tego ścierwa, którego całym sercem nie cierpiał. Reszta drogi minęła im w totalnej ciszy. Jim był zauważalnie zdenerwowany po rozmowie z matką. Nawet podczas jazdy nie przytulał się do Kima tylko trzymał zamontowanego, malutkiego bagażnika. Jin postanowił nie ingerować w jego sprawy rodzinne, bo nie wiadomo, jak Park reaguje na te tematy.
- Jesteśmy - starszy zgasił maszynę i zsiadając z niej, rozejrzał się wokoło, zaciągając morskim powietrzem.
- Żartujesz? - szatyn zeskoczył na betonowy parking znajdujący się na końcu jakiejś drogi. - Przecież tu nic nie ma. Sam las.
- Mama mieszka niedaleko morza. To najlepsza i najkrótsza droga do niej - starszy uśmiechnął się, biorąc Jima za rękę i ruszył w dół dość stromym zboczem. Gdzieś mniej więcej w połowie młodszy puścił Seoka, martwiąc się o bardzo prawdopodobny upadek. Jednak to on jako pierwszy i jedyny wylądował na ziemi i zjechał do podnóża górki, gdzie stał uśmiechnięty Jin.
- Chodź - wyciągnął rękę do chłopaka siedzącego na ziemi.
- Wal się - mruknął, wstając o własnych siłach. - Poradzę sobie - wyminął go, idąc wzdłuż wąskiej dróżki biegnącej przy lesie.
- Jimin! - Kim zdążył jedynie wywołać jego imię, a młodszy zniknął z jego pola widzenia. Po chwili usłyszał głośny plusk. Zaśmiał się, podchodząc do miejsca, w którym Jim spadł do morza.
- Żyjesz? - zapytał patrząc w dół.
- A jak myślisz? Kurwa wiedziałeś!
- Mówiłem żebyś szedł ze mną - zdjął swoja koszulkę, spodnie i buty. - Przesuń się - młodszy posłusznie odpłynął kawałek i kilka sekund później nowa fala słonej wody oblała jego idealnie ułożone włosy.
- Zabiję cię - założył ręce na pierś, mierząc klatkę starszego przymkniętymi oczyma.
- Jimin, jak już tu wpadłeś, to chociaż skorzystaj.
- Co? - Jim, nim się obejrzał, znajdował się całkowicie pod wodą wraz ze starszym. Jin z nieznikającym z ust uśmiechem pocałował lekko wargi drugiego chłopaka i pozwalając mu się wynurzyć. - Debil!! - odkaszlnął. - Jesteś debilem Jin. Totalny idiota!
- Wiem - brunet znalazł się przy nim. - Ale twoim - szepnął mu do ucha i pocałował w kark. Jim przymknął oczy, rozkoszując się dotykiem miękkich warg starszego na swoim ciele i całkowicie zapomniał o sprzeczce z matką. Odwrócił się i z przyjemnością wpił w jego usta, ręce zarzucając mu na szyję.
- Chodź - Jin przerwał pocałunek. - Nie może nas nikt zobaczyć, dopóki mama się nie dowie.
- Nie wrócę na noc - brązowowłosy kręcił się po parkingu stacji benzynowej z telefonem przy uchu, przez co trzy razy prawie został staranowany przez wjeżdżające i wyjeżdżające auta. - Zostanę u znajomych. Tak nie martw się... Dobrze będę uważał... Mamo! Nie jestem dzieckiem... No mam nadzieję. Pa.
- Minnie wszystko w porządku? - starszy przysiadł na motorze z kawą w ręku.
- Co?
- No...pytam czy wszystko ok..
- Jak mnie nazwałeś?
- Minnie?
- Nie mów tak do mnie więcej - odwarknął, siadając za Jinem.
- W ogóle.. od kiedy musisz mówić rodzicom, czy wrócisz do domu czy nie?
- Od kiedy mam remont w mieszkaniu i u nich mieszkam.
- Oh. Widzę, że księżniczka ma zły humor. - skrzywił się.
- Jin!
- Już się zamykam - chłopak dopił napój, który w teorii miał go rozbudzić, a w praktyce SeokJin czuł się dokładnie tak samo jak przed wypiciem tego ścierwa, którego całym sercem nie cierpiał. Reszta drogi minęła im w totalnej ciszy. Jim był zauważalnie zdenerwowany po rozmowie z matką. Nawet podczas jazdy nie przytulał się do Kima tylko trzymał zamontowanego, malutkiego bagażnika. Jin postanowił nie ingerować w jego sprawy rodzinne, bo nie wiadomo, jak Park reaguje na te tematy.
- Jesteśmy - starszy zgasił maszynę i zsiadając z niej, rozejrzał się wokoło, zaciągając morskim powietrzem.
- Żartujesz? - szatyn zeskoczył na betonowy parking znajdujący się na końcu jakiejś drogi. - Przecież tu nic nie ma. Sam las.
- Mama mieszka niedaleko morza. To najlepsza i najkrótsza droga do niej - starszy uśmiechnął się, biorąc Jima za rękę i ruszył w dół dość stromym zboczem. Gdzieś mniej więcej w połowie młodszy puścił Seoka, martwiąc się o bardzo prawdopodobny upadek. Jednak to on jako pierwszy i jedyny wylądował na ziemi i zjechał do podnóża górki, gdzie stał uśmiechnięty Jin.
- Chodź - wyciągnął rękę do chłopaka siedzącego na ziemi.
- Wal się - mruknął, wstając o własnych siłach. - Poradzę sobie - wyminął go, idąc wzdłuż wąskiej dróżki biegnącej przy lesie.
- Jimin! - Kim zdążył jedynie wywołać jego imię, a młodszy zniknął z jego pola widzenia. Po chwili usłyszał głośny plusk. Zaśmiał się, podchodząc do miejsca, w którym Jim spadł do morza.
- Żyjesz? - zapytał patrząc w dół.
- A jak myślisz? Kurwa wiedziałeś!
- Mówiłem żebyś szedł ze mną - zdjął swoja koszulkę, spodnie i buty. - Przesuń się - młodszy posłusznie odpłynął kawałek i kilka sekund później nowa fala słonej wody oblała jego idealnie ułożone włosy.
- Zabiję cię - założył ręce na pierś, mierząc klatkę starszego przymkniętymi oczyma.
- Jimin, jak już tu wpadłeś, to chociaż skorzystaj.
- Co? - Jim, nim się obejrzał, znajdował się całkowicie pod wodą wraz ze starszym. Jin z nieznikającym z ust uśmiechem pocałował lekko wargi drugiego chłopaka i pozwalając mu się wynurzyć. - Debil!! - odkaszlnął. - Jesteś debilem Jin. Totalny idiota!
- Wiem - brunet znalazł się przy nim. - Ale twoim - szepnął mu do ucha i pocałował w kark. Jim przymknął oczy, rozkoszując się dotykiem miękkich warg starszego na swoim ciele i całkowicie zapomniał o sprzeczce z matką. Odwrócił się i z przyjemnością wpił w jego usta, ręce zarzucając mu na szyję.
- Chodź - Jin przerwał pocałunek. - Nie może nas nikt zobaczyć, dopóki mama się nie dowie.
**
- Synku! - Jim przypatrywał się rodzicielce Seoka i z uśmiechem stwierdził, że już wie, po kim chłopak odziedziczył urodę. - Jak dobrze Cię widzieć - niska, uśmiechnięta kobieta przytuliła syna.
- Cześć mamo - starszy cofnął się, równając z Jiminem.
- Wejdźcie. Tylko.. - wyjrzała za chłopców. - Gdzie ta Twoja dziewczyna? - Jim zarumienił się, patrząc na Jina. On jedynie uśmiechnął się do niego i łącząc ich dłonie przeniósł wzrok na rodzicielkę.
- To jest mój chłopak, mamo - kobieta na te słowa zdębiała, jednak po chwili przenoszenia wzroku z jednego na drugiego, uśmiechnęła się.
- No to wejdźcie - przesunęła się w drzwiach. - Mam przygotowany obiad.
- Chodź - Kim szepnął do Jima, uśmiechając się lekko.
- Cześć mamo - starszy cofnął się, równając z Jiminem.
- Wejdźcie. Tylko.. - wyjrzała za chłopców. - Gdzie ta Twoja dziewczyna? - Jim zarumienił się, patrząc na Jina. On jedynie uśmiechnął się do niego i łącząc ich dłonie przeniósł wzrok na rodzicielkę.
- To jest mój chłopak, mamo - kobieta na te słowa zdębiała, jednak po chwili przenoszenia wzroku z jednego na drugiego, uśmiechnęła się.
- No to wejdźcie - przesunęła się w drzwiach. - Mam przygotowany obiad.
- Chodź - Kim szepnął do Jima, uśmiechając się lekko.
**
- Polubiła mnie? - młodszy położył głowę na lewej, dłoni obserwując przebierającego się Jina.
- Wydaje mi się, że tak.
- Nie wiem - Jim przewrócił się na plecy, patrząc na sufit. - Przepytała mnie jak na posterunku.
- Może dlatego, że jesteś pierwszą osobą w moim życiu, z którą jestem na poważnie - starszy podszedł do łóżka, na którym leżał Park i nachylił się nad nim. - Dlatego wolała dobrze poznać mojego ukochanego - musnął lekko wargi Jima.
- Jestem Twoim ukochanym? - zapytał, dokładnie przyglądając się jego twarzy z uśmiechem.
- Oczywiście - mruknął cicho, ponownie całując młodszego.
- Więc mi to pokaż. - Jimin objął Kima rękoma w karku i spojrzał mu w oczy.
- Co ty? - zdziwił się. - Tu? Teraz?
- W czym problem?
- Moja mama. Raczej wolałbym, żeby nie była świadkiem naszych... khym... łóżkowych akcji. - starszy wyprostował się.
- Jakoś na wypadzie do Wonju nie miałeś żadnych zahamowań - Jim podniósł się i oparł plecami o ramę łóżka.
- Ale wtedy byli to tylko chłopaki. - westchnął cierpiętniczo, siadając na rogu mebla. - Przed nimi prawie nie mam tajemnic, a mama dużo o mnie nie wie.
- Tsa. - złożył ręce na pierś - Ja myślę, że po prostu się mnie wstydzisz i tyle - nastała chwila ciszy. - Tak myślałem - Park wstał i ruszył do drzwi wyjściowych.
- Co robisz?
- A nie widać? - zapytał sarkastycznie, ubierając buty. - Wracam do domu.
- Jak...? Co? - starszy podszedł do niego i zabrał mu z rąk kurtkę. - Nie pojedziesz nigdzie.
- Bo co? - syknął, patrząc mu prosto w oczy. - Nie jestem Twoją zabawką. Zabieraj łapy - wyszarpał materiał z rąk Seoka i wyszedł z domu mamy Jina. Miał go szczerze dosyć. Od jakiegoś tygodnia go zbywał. No... Odkąd wrócili z Wonju. Nie był pewien, czy starszy może dowiedział się, co zaszło pewnego dnia w piwnicy z Taehyungiem, czy w dzień wyjazdu w kuchni z Jeonem. Chodź właściwie, nie wyczuł żadnej zazdrości od Jina, jednak denerwowało go, że ten ciągle go olewał. Teraz nie dawał mu spokoju i wydzwaniał co pięć minut. W końcu Jim doszedł do wniosku, że najlepszym pomysłem będzie wyciszenie telefonu. A niech dzwoni!
W spokoju doszedł do parkingu, na którym zostawili motor młodszego i wsiadł na maszynę. Założył kask, rękawice, odpalił silnik i... westchnął spuszczając głowę. Nie mógł tak po prostu zostawić starszego chłopaka, bez możliwości jakiegokolwiek powrotu. Właściwie, YoonGi mógłby po niego przyjechać, ale jakoś Jim nie miał serca go zostawić. Chłopak zgasił motor i odstawił kask na siedzenie. Wstał, przeszedł na skarpę, z której wcześniej zjechał i usiadł na zielonej trawce ( :3 ). Podparł się dłońmi o podłoże i wpatrywał w morze(jak pięknie Naśka rymuje~). Chodź wychowywał się w Busan, powietrze w tym miejscu miało zupełnie inne właściwości. Przynajmniej według niego. Ponownie poczuł wibracje w kieszeni spodni, na co jedynie przymknął oczy.
'Niech jeszcze pocierpi' pomyślał i ponownie zaciągnął się morską bryzą.
Siedział tak na zboczu około godziny, po której stwierdził, że brakuje mu Jego bliskości i wyciągnął telefon. Wysłał sms'a do Jina, informując go, iż czeka i objął kolana rękoma, kładąc brodę na jednym z nich. Nie był pewny, czy minęło chociażby 5 minut, gdy poczuł obecność drugiej osoby. Nie uniósł jednak na niego wzroku, a Seok, jakby dokładnie to rozumiał, usiadł obok Jima, patrząc na horyzont.
- Zawsze tu przychodziłem, gdy byłem młody(teraz z niego taki stary dziad...) - zaczął, lekko mrużąc oczy, chcąc uchronić je od blasku zachodzącego słońca. - Kochałem to miejsce. Było moim uskokiem od codzienności - Jimin z ulgą wsłuchiwał się w melodyjny głos ukochanego, pozwalając sobie na odprężenie.
- Jin - starszy spojrzał na szatyna pytająco. - Kochasz mnie?
Jimin wbił wzrok w ciemne tęczówki starszego. Ten zbliżył się, układając rękę na karku Parka i lekko musnął jego usta, jednak bez odpowiedzi ze strony Jima.
- Odpowiedz - powiedział twardo, wciąż nie odrywając wzroku od oczu starszego.
- Kocham Cię - mierzyli się wzrokiem kilka chwil, które według Jina, dłużyły się w nieskończoność.
- Skoro tak - Jim przeniósł wzrok na chowające się za woda słońce - dlaczego mi tego nie mówisz?
- Nie wiem. Boję się - mruknął. Jim lekko uśmiechnął się na te słowa i przesunął dłoń na rękę starszego, splatając ich palce. Przysunął się do niego, kładąc głowę na jego bark.
- Czego?
- Że Cię skrzywdzę - spojrzał na niego. - Że zranię Cię, nie tylko pod względem seksu, ale też uczuć - westchnął, odwracając wzrok. - Jimin. Kocham Cię jak nikogo. W życiu nie miałem żadnej dziewczyny, która byłaby dla mnie tak ważna jak ty. I to dlatego martwię się, że zrobię coś, co Cię zrani i Cię stracę.
Młodszy ponownie się uśmiechnął druga ręką ujął podbródek Jina, kierując jego głowę w swoją stronę, a gdy usta starszego były wystarczająco blisko, poddał się chwili, całując go. Jin objął go w pasie, uwalniając tym samym dłoń młodszego, która spoczęła na jego klatce. Pod wpływem ciężaru Parka, położył się, ciągnąc go za sobą. Jim usiadł mu na biodrach, dając sobie lepszy dostęp do jego ust. Język starszego sprawnie lawirował w ich wnętrzu, powodując u Jimina pomruki i westchnięcia, a jego dłonie błądziły po plecach Parka, co chwila zahaczając o jego łopatki. Młodszy odsunął się od ust Kima, patrząc mu w oczy.
- Teraz powiedz, że mnie kochasz. - szepnął, całując jego szyje.
- Kocham Cię - odszepnął. - Bardzo - wsunął mu dłonie pod koszulkę, delikatnie drapiąc jego skórę. Jimin podparł się rękoma obok głowy Kima i uśmiechając się do niego wstał, pomagając mu w tym samym.
- Wracamy? - zapytał, wtulając się mocno w klatkę Jina.
- Yhm - podniósł go, łącząc swoje dłonie pod jego pośladkami, dając mu wskazówki, aby oplótł go nogami w pasie i rękoma w karku, co też zrobił. Tym sposobem dotarli ma parking i siadając na motorze, wrócili do Seulu.
- Wydaje mi się, że tak.
- Nie wiem - Jim przewrócił się na plecy, patrząc na sufit. - Przepytała mnie jak na posterunku.
- Może dlatego, że jesteś pierwszą osobą w moim życiu, z którą jestem na poważnie - starszy podszedł do łóżka, na którym leżał Park i nachylił się nad nim. - Dlatego wolała dobrze poznać mojego ukochanego - musnął lekko wargi Jima.
- Jestem Twoim ukochanym? - zapytał, dokładnie przyglądając się jego twarzy z uśmiechem.
- Oczywiście - mruknął cicho, ponownie całując młodszego.
- Więc mi to pokaż. - Jimin objął Kima rękoma w karku i spojrzał mu w oczy.
- Co ty? - zdziwił się. - Tu? Teraz?
- W czym problem?
- Moja mama. Raczej wolałbym, żeby nie była świadkiem naszych... khym... łóżkowych akcji. - starszy wyprostował się.
- Jakoś na wypadzie do Wonju nie miałeś żadnych zahamowań - Jim podniósł się i oparł plecami o ramę łóżka.
- Ale wtedy byli to tylko chłopaki. - westchnął cierpiętniczo, siadając na rogu mebla. - Przed nimi prawie nie mam tajemnic, a mama dużo o mnie nie wie.
- Tsa. - złożył ręce na pierś - Ja myślę, że po prostu się mnie wstydzisz i tyle - nastała chwila ciszy. - Tak myślałem - Park wstał i ruszył do drzwi wyjściowych.
- Co robisz?
- A nie widać? - zapytał sarkastycznie, ubierając buty. - Wracam do domu.
- Jak...? Co? - starszy podszedł do niego i zabrał mu z rąk kurtkę. - Nie pojedziesz nigdzie.
- Bo co? - syknął, patrząc mu prosto w oczy. - Nie jestem Twoją zabawką. Zabieraj łapy - wyszarpał materiał z rąk Seoka i wyszedł z domu mamy Jina. Miał go szczerze dosyć. Od jakiegoś tygodnia go zbywał. No... Odkąd wrócili z Wonju. Nie był pewien, czy starszy może dowiedział się, co zaszło pewnego dnia w piwnicy z Taehyungiem, czy w dzień wyjazdu w kuchni z Jeonem. Chodź właściwie, nie wyczuł żadnej zazdrości od Jina, jednak denerwowało go, że ten ciągle go olewał. Teraz nie dawał mu spokoju i wydzwaniał co pięć minut. W końcu Jim doszedł do wniosku, że najlepszym pomysłem będzie wyciszenie telefonu. A niech dzwoni!
W spokoju doszedł do parkingu, na którym zostawili motor młodszego i wsiadł na maszynę. Założył kask, rękawice, odpalił silnik i... westchnął spuszczając głowę. Nie mógł tak po prostu zostawić starszego chłopaka, bez możliwości jakiegokolwiek powrotu. Właściwie, YoonGi mógłby po niego przyjechać, ale jakoś Jim nie miał serca go zostawić. Chłopak zgasił motor i odstawił kask na siedzenie. Wstał, przeszedł na skarpę, z której wcześniej zjechał i usiadł na zielonej trawce ( :3 ). Podparł się dłońmi o podłoże i wpatrywał w morze
'Niech jeszcze pocierpi' pomyślał i ponownie zaciągnął się morską bryzą.
Siedział tak na zboczu około godziny, po której stwierdził, że brakuje mu Jego bliskości i wyciągnął telefon. Wysłał sms'a do Jina, informując go, iż czeka i objął kolana rękoma, kładąc brodę na jednym z nich. Nie był pewny, czy minęło chociażby 5 minut, gdy poczuł obecność drugiej osoby. Nie uniósł jednak na niego wzroku, a Seok, jakby dokładnie to rozumiał, usiadł obok Jima, patrząc na horyzont.
- Zawsze tu przychodziłem, gdy byłem młody
- Jin - starszy spojrzał na szatyna pytająco. - Kochasz mnie?
Jimin wbił wzrok w ciemne tęczówki starszego. Ten zbliżył się, układając rękę na karku Parka i lekko musnął jego usta, jednak bez odpowiedzi ze strony Jima.
- Odpowiedz - powiedział twardo, wciąż nie odrywając wzroku od oczu starszego.
- Kocham Cię - mierzyli się wzrokiem kilka chwil, które według Jina, dłużyły się w nieskończoność.
- Skoro tak - Jim przeniósł wzrok na chowające się za woda słońce - dlaczego mi tego nie mówisz?
- Nie wiem. Boję się - mruknął. Jim lekko uśmiechnął się na te słowa i przesunął dłoń na rękę starszego, splatając ich palce. Przysunął się do niego, kładąc głowę na jego bark.
- Czego?
- Że Cię skrzywdzę - spojrzał na niego. - Że zranię Cię, nie tylko pod względem seksu, ale też uczuć - westchnął, odwracając wzrok. - Jimin. Kocham Cię jak nikogo. W życiu nie miałem żadnej dziewczyny, która byłaby dla mnie tak ważna jak ty. I to dlatego martwię się, że zrobię coś, co Cię zrani i Cię stracę.
Młodszy ponownie się uśmiechnął druga ręką ujął podbródek Jina, kierując jego głowę w swoją stronę, a gdy usta starszego były wystarczająco blisko, poddał się chwili, całując go. Jin objął go w pasie, uwalniając tym samym dłoń młodszego, która spoczęła na jego klatce. Pod wpływem ciężaru Parka, położył się, ciągnąc go za sobą. Jim usiadł mu na biodrach, dając sobie lepszy dostęp do jego ust. Język starszego sprawnie lawirował w ich wnętrzu, powodując u Jimina pomruki i westchnięcia, a jego dłonie błądziły po plecach Parka, co chwila zahaczając o jego łopatki. Młodszy odsunął się od ust Kima, patrząc mu w oczy.
- Teraz powiedz, że mnie kochasz. - szepnął, całując jego szyje.
- Kocham Cię - odszepnął. - Bardzo - wsunął mu dłonie pod koszulkę, delikatnie drapiąc jego skórę. Jimin podparł się rękoma obok głowy Kima i uśmiechając się do niego wstał, pomagając mu w tym samym.
- Wracamy? - zapytał, wtulając się mocno w klatkę Jina.
- Yhm - podniósł go, łącząc swoje dłonie pod jego pośladkami, dając mu wskazówki, aby oplótł go nogami w pasie i rękoma w karku, co też zrobił. Tym sposobem dotarli ma parking i siadając na motorze, wrócili do Seulu.
Świetne ^^
OdpowiedzUsuńOpłacało się czekać :D
Weny życzę xD
No jak skakałaś z klifu z przyjaciółką to naprawdę musiał być udany weekend :)
OdpowiedzUsuńCzytając ten rozdział wydawał mi się on bardzo słodki, tylko wkurza mnie to że Jimin nic sobie nie ma wyrzutów sumienia przez to że zdradził Jina, a sam wymaga od niego bezwzględnej miłości...
Jin powinien być bardziej zaborczy w niektórych kwestiach....
Ogólnie fajnie się czytała , opłacało się czekać :D