poniedziałek, 15 czerwca 2015

Do you want make me happy?

Annyeong ♡♥♡
Kolejny one shot na wypełnienie luki między Handsome Boy z mojej strony. Mam zamiar raz na mniej więcej 3 rozdziały publikować jednego one shota, aby wypełniać blog.
*taka notka ode mnie ~ ostatnio oglądałam CSI: Kryminalne zagadki Nowego Yorku i wyobraźcie sobie co tam usłyszalam >-< Odcinek był o Koreańczykach i podczas śledztwa jeden z policjantów wypowiedział takie zdanie:
  - Jin chciał odzyskać Parka. (Jak w moim opo! /Aga ;3)
♥ Popłakałam się wtedy, a mama uznała, ze jestem niezrównoważona psychicznie (i chyba miała rację~~Katsu)(Dziekujem serdecznie ;-; /Naśka :3) . Tak - JinMin 4ever ♥*
Ode mnie to wszystko. Zapraszam do czytania i zostawiania komentarzy   ★-★
/Naska:3
~~
Wyszedłem z domu. Padało. Moja ulubiona pogoda. Idealnie odzwierciedlała mój codzienny humor, sposób życia. Ubrany w swoje ulubione czarne rurki, glany w tym samym kolorze i dużo za dużą zielono-czarną bluzę po ostatnim chłopaku, idę z rękoma włożonymi w kieszenie do miejsca, z którego widać całą panoramę miasta. Mieszkam na obrzeżach, więc, aby dojechać do centrum, muszę wsiąść w dwa środki komunikacji miejskiej. Przystanek mam kilka kroków od domu, mimo to wsiadam do autobusu cały mokry. Jedynie kaptur ochronił moje włosy przed zimnymi kroplami jesiennego deszczu. Przejazd jest krótki - jakieś 10 minut. Wtedy przesiadam się w tramwaj, którym dojeżdżam do centrum. Przyjeżdża punktualnie, nawet lekko się śpieszy. Wsiadam do środka i znajduję miejsce. Teraz, uspokojony, wkładam słuchawki do uszu i odprężam się wewnętrznie, nie pokazując nic z zewnątrz. Rozglądam się po siedzących w pojeździe ludziach. Niektórzy patrzą za okna, błądząc wzrokiem po przemijających obrazach, inni rozmawiają przez telefon, narzekając na okropną pogodę, jeszcze inni siedzą w milczeniu, wpatrując się w ekrany komórek. Każdy wydaje się być inny, jednak wszyscy, razem ze mną, mamy jedną, wspólną cechę - zmęczenie. Każdy jest zmęczony życiem. Podejrzewam, że kobieta z wózkiem, siedząca naprzeciwko mnie pokłóciła się z matką o opiekę nad niemowlęciem, ponieważ jest samotną matką, mężczyzna opierający się o kasownik biletów prawdopodobnie jest niespełnionym biznesmenem, którego firma właśnie zbankrutowała, a chłopakowi, pewnie niewiele starszemu ode mnie, mogła zginąć bliska osoba, dlatego na jego policzkach widniały ślady łez. Odwracam wzrok, wpatrując się w szybę. Mam dość własnych problemów, aby przejmować się nieszczęściem innych. Zważając na ostatnie zdarzenia - rozwód rodziców, ciągłe kłótnie z przyjaciółką i rozstanie z chłopakiem, mam prawo nie mieć w sobie ani krzty współczucia dla innych. Na pierwszy rzut oka widać, że nie jestem typem osoby, która jest otwarta na nowych ludzi, a tym bardziej na okazywanie swoich uczuć. Szczególnie publicznie. Jedynie, gdy jestem sam, z dala od rzeczy, które dobrze znam, pozwalam emocjom opuścić moje ciało. Jednak nigdy nie płaczę. Zwykle po prostu krzyczę lub, słuchając muzyki, wyobrażam sobie lepsze życie, którego bardzo pragnę. Pragnę szczęścia, uczuć, miłości, a dotychczas byłem traktowany jak zwykła męska dziwka. Wiecznie wykorzystywany, poniżany i zostawiany jak szmata. Chciałbym znaleźć kogoś, dla kogo byłbym ważny. Kogoś, kto pokochałby mnie takiego jakim jestem. A jestem odmieńcem. Chłopakiem, którego nie interesują dziewczyny. Chłopakiem, który woli płaską klatę, wyrzeźbiony brzuch i co nieco w spodniach. Chłopakiem, który przez swoją inność, został odrzucony przez społeczeństwo.
W końcu wysiadłem z tramwaju i zarzucając ponownie materiał na głowę, ruszyłem w dobrze znane mi miejsce. Droga wiodła pod miastem, niczym innym, niż na piechotę, nie można było tu dojechać, więc byłem zmuszony prawie codziennie po szkole robić kilometry. Wszedłszy po stromych schodach, przykucnąłem u ich szczytu, łapiąc powietrze. Po chwili podniosłem się i ruszyłem dalej. Od celu dzieliła mnie bowiem jeszcze odległość równa trzy kilometry. Wszedłem przez małe drzwi, przeszedłem przez zagrzybiony korytarz, który kiedyś służył za schron podczas wojny i wyszedłem z drugiej strony równie małymi drzwiczkami. Wyjąłem słuchawki, opierając się o barierki, które odcinały mnie od przepaści, która kończyła się starą stróżówką. Wciągnąłem chłodne, wolne od stresów i zmartwień powietrze głęboko do płuc, rozluźniając się. Otaczała mnie ciemność, dodając temu miejscu jeszcze większego uroku. Z zachwytem obserwowałem panoramę miasta, pozwalając smutkom opuścić moje ciało i dusze.
  - Zawsze najpiękniej jest tu wieczorami, prawda? - gwałtownie odwróciłem się w stronę wieży stojącej w zachodniej części zapomnianego punktu widokowego, gotowy do ewentualnej ucieczki. Stałem w miejscu, coraz bardziej kuląc się w sobie, gdy głęboki, męski głos ponownie się odezwał. - Widywałem Cię tu już kiedyś, JeongGuk.
  - Pokaż się - zażądałem, po chwili tego żałując. Ów mężczyzna okazał się być wysokim, ubranym w ciemną koszulkę, ciemnoniebieskie spodnie pokroju moich, białe Conversy i skórzaną kurtkę, bardzo przystojnym w świetle księżyca chłopakiem niewiele starszym ode mnie. Przełknąłem ślinę, czując się zażenowany, rozpoznając w nieznajomym kogoś, kto był mi niegdyś bardzo bliski. Jednak wolałem upewnić się, czy to aby na pewno on.  - Kim jesteś?
  - Kookie. - podszedł do mnie, przez co stado tych zajebanych motyli w moim brzuchu zaczęło latać jak pojebane, próbując rozerwać mnie od wewnątrz. - Co ty? Nie wierzę, że o mnie zapomniałeś - uśmiechnął się, powalając mnie tym na kolana. Jego uśmiech wciąż był fantastyczny.
  - Tae..? - zapytałem pewien poprawnej odpowiedzi. Ten jedynie przytaknął, podchodząc jeszcze bliżej na co cofnąłem się, napotykając plecami barierkę. - Co tu robisz?
  - Chciałem Cię zobaczyć. - uśmiechnął się w ten swój charakterystyczny, uwodzicielski sposób. - Tęskniłem Kookie - w gardle urosła mi wielka gula, przez którą nie byłem w stanie nic powiedzieć.
  - Taehyung... - szepnąłem, czując jak chłopak oplata mnie ramionami. Wsunął nos w moje włosy, a ja ułożyłem dłonie na jego plecach, wcześniej sunąc nimi pod skórzanym materiałem. Przytuliłem się do niego, ściskając z całej siły. Nie chciałem znów go stracić. Nie mogłem.
  - Kookie - nie odsuwając się ode mnie, wzrok wlepił w moje tęczówki. Uśmiechnąłem się ze łzami w oczach, zdając sobie sprawę, że to uczucie cały czas żyło we mnie i dlatego nie mogłem być z nikim szczęśliwy. Chłopak ujął mój podbródek i skierował go lekko w górę, całując mnie. Z moich oczu potoczyły się łzy. Tak bardzo tęskniłem za dotykiem jego rąk, za bliskością jego ciała i za smakiem jego ust. To było cudowne uczucie i jestem pewny, że za nic nie oddałbym tego, co teraz trzymam w ramionach, a raczej tego, co mnie trzyma. Wraz z oddaniem pocałunku z mojej strony, Tae złapał mnie pod kolanami i sadzając na barierce, wplótł mi palce jednej dłoni we włosy, a drugą podtrzymywał mnie, abym nie spadł. Moje ręce znalazły miejsce na jego karku, a nogami oplotłem jego pas. Jego język sprawnym ruchem wkradł się do wnętrza moich ust, walcząc ze mną o dominację, jednak szybko się poddałem. Co jak co, ale kochałem być mu podporządkowany.
Tak bardzo mi go brakowało, że z zawodem odsunąłem się od niego z głuchym mlaśnięciem, aby złapać powietrze.
  - Teraz całujesz jeszcze lepiej niż dwa lata temu, JeongGukkie - Tae oparł czoło o moje i wpatrywał mi się w oczy.
  - Dorosłem.
  - Do tego też? - kąciki jego ust uniosły się ku gorze, a prawa dłonią głaskał moje plecy.
  - A chcesz sprawdzić? - mruknąłem podniecony na samą wizję seksu z Taehyungiem.
  - Mhym - musnął moje usta swoimi. - Chodź - zdjął mnie z barierki i łącząc nasze ręce, ruszył w kierunku, z którego przeszedłem. Na dole jednak zamiast w lewo, skręcił w prawo, kierując się do swojego mieszkania, a na miejscu byliśmy niecałe 10 minut później.
  - Matki nie ma, a ojciec jest w delegacji. - powiedział, gdy wchodziliśmy po schodach. - Więc możemy zaszaleć - szepnął, otwierając drzwi.
  - Mmm. Kuszące - wpakowałem się od razu do kuchni, siadając na blacie na wyspie. Chłopak podszedł do mnie, wpijając się w moje usta. Ponownie oplotłem go rękami i nogami, a Tae podniósł mnie, przesuwając dłonie na moje pośladki i zaniósł do swojego pokoju.
Jęknąłem, czując klamkę wbijającą się w moje plecy.
  - Taeś...
Chłopak przeniósł pocałunki na moją szyję, co chwilę przygryzając delikatnie skórę na niej. Otworzył drzwi, zrobił kilka kroków i położył mnie na łóżku, rozpinając przy tym bluzę, która jakimś cudem jeszcze miałem na sobie. Szybko jednak się jej pozbył, zdejmując ją ostrożnie, ale moja koszulka nie miała już tyle szczęścia. Została w brutalny sposób rozerwana, drażniąc moją skórę na bokach.
  - Lubiłem ją.
  - Teraz mi pieprzysz o ciuchach? - oderwał się od mojego mostka.
  - Zapłacisz mi za nią.
  - W naturze Jeonggukkie - uśmiechnął się, zasysając na moim sutku, co wywołało u mnie nienaturalnie wysoki odgłos, wydobywający się z mojego gardła. - Pięknie jęczysz - skomentował, schodząc z pocałunkami w dół, aż napotkał górną część moich spodni. - Ale będziesz jeszcze ładniej, czyż nie? - powrócił twarzą na wysokość mojej, przyprawiając mnie o kolejny zawał swoim nieskazitelnym uśmiechem. Pocałował mnie krótko, zsuwając się z łóżka. Klęknął przed nim i rozpiął moje spodnie, które po chwili zjechały do moich kostek.
  - Nie! - niemalże krzyknąłem, widząc jak zabiera się za zdejmowanie moich bokserek. Zdziwiony uniósł wzrok, patrząc na mnie. Przywołałem go palcem, wpijając ponownie w jego usta.
  - Dlaczego nie? - spytał między pocałunkami. - Nie chcesz... żebym... zrobił Ci dobrze?
  - Później. Najpierw ja - zarumienił się lekko, gdy przeturlałem się z nim tak, że on teraz zajmował pozycję podporządkowanego. Sam powoli podwinąłem jego koszulę i zacząłem delikatnie muskać jego brzuch. - Mhym. Tam Kookie. - sapnął, gdy jedną rękę skierowałem na jego krok.
  - Rozbierzesz się, czy ja mam to zrobić? - zapytałem, zbijając go z tropu, jednak bardzo szybko jego odzież upadła na panele na podłodze, a on został w bokserkach. - O wiele lepiej skarbie. - szepnąłem, jeżdżąc paznokciem po jego podbrzuszu i wsłuchując się w jęki wychodzące z jego ust. Westchnąłem, nie chcąc go dłużej męczyć. Ukucnąłem przed łóżkiem, ściągając jego bieliznę, a Tae podniósł się do siadu i wplótł mi palce we włosy.
  - Jesteś pewien? - spojrzał mi głęboko w oczy z pewnego rodzaju strachem. Łapiąc go za kark, zachłannie zacząłem go całować, drugą rękę układając na jego męskości. Westchnął mi w usta, a jego policzki pokryły się rumieńcem.
  - Ahh - odchylił głowę w tył, zostawiając na moich wargach stróżkę śliny, gdy zacisnąłem dłoń u jego nasady. Patrząc na jego obecny stan, mógłbym zrobić z nim wszystko. Rozpalony, podniecony, gotów błagać o zaspokojenie. Pocieszny widok. Spojrzałem na jego przyrodzenie i chwilę mierzyłem ją wzrokiem. Kalkulując szybko... Powinienem dać radę. Usiadłem więc na podłodze, biorąc jego męskość do ust i zaczynając zataczać koła wokół główki, sprawiając, że chłopak łapczywie łapał powietrze. Język współgrał z ruchami mojej głowy, robiąc dobrze mojemu Hyungowi. Raz na jakiś czas drażniłem językiem otwór na jego czubku, chcąc szybciej mu dogodzić.
  - Jeon...Kookie...Ja - zacisnął dłoń mocniej na moich włosach, przyspieszając moje ruchy przez co jego penis otarł się o moje gardło, zostawiając niezbyt przyjemne uczucie, jednak skoro jemu było dobrze...
  - Kookie - sapnął, dochodząc mi w usta. Gorzko-słony smak dawał mi się we znaki, bo było go sporo, jednak krzywiąc się lekko, przełknąłem wszystko i odkaszlnąłem. Zadrapałem lekko wewnętrzną stronę jego uda.
- Teraz ja chcę - mruknąłem, kładąc brodę na materacu. Tae podniósł się na łokciach, oddychając szybko i przywołał mnie do siebie gestem. Gdy znalazłem się nad nim poczułem strach. Pierwszy raz od bardzo dawna. Starałem się stłumić to uczucie, czując coraz bardziej bolący wzwód. Nawet nie zdążyłem wyłapać, kiedy chłopak pozbył się mojej bielizny, a teraz krążył palcem wokół mojej dziurki. Urywany oddech wyrwał się z moich płuc, gdy wsunął go do środka i zaczął nim poruszać.
  - Będzie dobrze - szepnął mi na ucho, wciskając we mnie kolejny palec, co niemiłosiernie mnie zabolało.
  - Taehyung ..to mój... - westchnąłem, opierając głowę na jego klatce.
  - Mój też - przyznał się cicho po czym dołożył trzeci palec, prawie mnie rozrywając. Krzyknąłem głośno, klnąc w duchu, że nie umiem powstrzymywać tych żenujących odgłosów. Poczułem jak Hyung całuje mnie we włosy, powoli zaczynając poruszać dłonią. Zacisnąłem mocno oczy i wstrzymałem oddech, przyzwyczajając się do obecności czegoś w sobie.
  - Mogę już?
  - Mhym - zacisnąłem dłonie na kołdrze i podniosłem głowę, patrząc nieprzytomnym wzrokiem na starszego. Zamrugałem kilkakrotnie, zanim poczułem w sobie jego długość. Nie bolało przy wchodzeniu, idealnie mnie przygotował. Zassałem się na jego szyi, czując pierwsze, lekkie pchnięcia. Sapnął, przerywając na chwile zmęczony. Mruknąłem, gdy obrócił mnie na plecy i ułożył sobie moje nogi na wysokości swoich boków. Płynnymi ruchami poruszał się we mnie, wywołując coraz szybszy oddech i rosnące podniecenie. Czułem, jak mój członek boleśnie pulsuje od nadmiaru skrywanego w nim w tej chwili nasienia i prosi wręcz o dotyk.
  - Tae... - szepnąłem. - Mógł...byś? - chłopak zrozumiał aluzję, bo złapał mój członek i zaczął go stymulować w rytm ruchów bioder. Zacisnąłem mocno zęby i odchylając głowę w tył doszedłem, ciężko oddychając. Chłopak poruszał się we mnie z małym trudem, przez moje "ruchome" w tej chwili wejście, jednak dzięki temu kilka pchnięć później czułem, że zaraz dojdzie drugi raz. Jednak gdy zauważyłem, że wysuwa się ze mnie, poczułem się zawiedziony.
  - Co.. r-robisz? - zapytałem, patrząc na niego.
  - Jungkook...
  - Chcę żebyś doszedł we mnie - powiedziałem stanowczo mrużąc oczy.
  - Dobrze - ponowna fala przyjemności oblała moje ciało, pozostawiając na policzkach czerwone ślady. - Kookie... Jesteś... Znów...Ahh! (Szybko poszło xD /Aga ;3)
Poczułem jak ciepło wypełnia mnie od środka, a gdy Hyung zawisł nade mną z lekko uchylonymi ustami i zamkniętymi oczami, wiedziałem, że zrobiłem wszystko dobrze.
Zszedł z łóżka i biorąc mnie na ręce odkrył kołdrę i położył mnie na czyściutkim prześcieradle, po chwili kładąc się obok.
  - Rzeczywiście dorosłeś - szepnął, uspokajając oddech. - I wiesz, co robić - uśmiechnął się, bawiąc moimi włosami.
  - Mówiłem - cmoknąłem go krótko, kładąc głowę na jego klatce.
  - Zostaniesz na noc?
  - Mówisz serio? - podniosłem na niego wzrok. Przytaknął. - Oczywiście - pocałowałem go, wróciłem do poprzedniej pozycji i zacząłem zasypiając.
  - Kookie? - rozbudził mnie jego głos.
  - Hmm?
  - Będziesz ze mną?
  - Tae.. - zmieszałem się. Chciałem tego bardzo, jednak bałem się odpowiedzialności za swój wybór.
  - Pragniesz mnie?
  - Tak.
  - Podobam Ci się?
  - Przecież wiesz, że tak.
  - Zadowalam Cię? - przytaknąłem. - Więc bądź ze mną.
  - Dlaczego?
  - Bo Cię kocham. I chcę z Tobą być - zapadła chwila ciszy.
  - Dobrze - szepnąłem, zaciskając dłoń na prześcieradle. - I... Tae.. Też Cię kocham.
  - Wiem Jungkook - pocałował mnie w czoło i przytulił mocniej do swojego ciała.
~~

3 komentarze:

  1. OMG... więcej nie moge powiedzieć...
    To było świetne ^^
    Czekam na następne opowiadania XD
    Weny życzę ^^

    OdpowiedzUsuń
  2. Przez całe ff miałam obraz Tae seksownie oblizującego usta, zagryzającego usta, wysuwającego język....za dużo się tego naoglądałam na yt xD

    OdpowiedzUsuń
  3. Pisanie ff o BTS jest dziecinnie proste, bo możesz pairingować każdego z każdym /(XD)\
    Tam na codzień panuje gejoza /(*-*)\.

    OdpowiedzUsuń